Kibice z naszego stowarzyszenia nadal nie otrzymali oficjalnej odpowiedzi od prezydenta Nowickiego w sprawie debaty nad sposobem podziału środków z UM na organizacje sportowe. W mieście słychać jednak głosy, że nasi przedstawiciele swoim apelem do prezydenta i podchwyceniem tematu przez lokalne media włożyli przysłowiowy kij w mrowisko. W końcu od kilku lat można zaobserwować, że kasa z miasta jest tak dysponowana, żeby najwięcej trafiło do szermierzy i kopaczek z Medyka. Wszystkich to bulwersuje co roku, ale jednak nikt nie miał śmiałości ani odwagi zabrać głosu. Oczywiście w obawie, że przy następnym rozdaniu, szumiący dostaną za karę mniej. Dopiero kibice musieli wziąć sprawy w swojej ręce.
Oczywiście znajdą się tacy, co powiedzą, że możemy sobie sami zaszkodzić. Nie mniej jednak, już sama bezczynność w tej sprawie i patrzenie co roku, jak kosztem szermierki i kopaczek okraja się z kasy Górnika i futbol w Koninie byłaby największą szkodą, jaką sami moglibyśmy sobie i Górnikowi wyrządzić.
Pierwsi w obronie ratusza stanęli od razu najwięksi beneficjenci, a więc Radny Piguła związany z szermierką i trener Jaszczak. Nie od dziś wiadomo, że to starzy znajomi Nowickiego, albo raczej wzajemni kolesie. Gdy dołożymy do tego towarzystwa Henryka Kuśmirka, kierownika wydziału sportowego, mamy jasną odpowiedź, czemu od kilku lat najwięcej kasy idzie na KKSz i Medyka.
Nieoficjalnie mówi się, że w ratuszu szykują się do prawdziwej batalii słownej z przeciwnikami, a apel kibiców do prezydenta tylko rozjuszył towarzystwo urzędniczej adoracji. W końcu idą wybory, a każde zamieszanie nie sprzyja wizerunkowi dobrotliwych pasterzy Konina.