Wspomnienie II ligi, cz. 2 (2002-2004)

II liga ponownie zagościła w Koninie w latach 2002-2004. Były to dwa sezony, podczas których klub z Konina niestety dalej pod nazwą Aluminium występował na zapleczu ekstraklasy. Po kilku latach zawirowań i absencji Konina na ogólnopolskich arenach piłkarskich, nadeszły ponownie tłusty czasy dla konińskiej piłki. Niestety nie na długo. Kolejne afery pogrążyły wszystkie plany i sprawiły, że klub upadł po raz kolejny na samo dno. Dno, z którego ciężko było się odbić i którego konsekwencje są odczuwane z pewnością po dzień dzisiejszy. Dopiero po latach okazało się, że wyniki całej II ligi w tym okresie nie były tylko dziełem piłkarzy, a raczej całego środowiska działaczy i trenerów, które w mediach nazwano później mianem „piłkarskiej mafii”.

Kręta droga na zaplecze ekstraklasy

2liga_cz2_3Gdy po sezonie 1999/00, „koniński” klub pod nazwą KP Konin został potajemnie przeniesiony do Bydgoszczy, jego dotychczasowe III-ligowe rezerwy zaliczyły spadek do IV ligi. Wkrótce okazało się, że to one będą stanowić pierwszą drużynę konińskiego klubu. W sezonie 2000/01 awansowaliśmy ponownie do III ligi (mimo iż na półmetku wyprzedzała nas Victoria Września), a już rok później czekał nas awans na zaplecze ekstraklasy. W III lidze gr. 2, zajęliśmy 2 miejsce w ligowej tabeli, jednak Amica II Wronki, która wyprzedziła koniński klub nie mogła ze względów regulaminowych awansować klasę wyżej. Obowiązywał wówczas przepis, że między pierwszym a drugim zespołem tego samego klubu nie może być mniejszej różnicy aniżeli 2 klasy rozgrywkowe. Trenerem konińskiej jedenastki był wówczas Jerzy Kasalik, doskonale znany nam trener z końca lat 90-tych.

Wyniki i skład drużyny

2liga_cz2_2W sezonach 2002/03 i 2003/04 II liga piłkarska w Polsce miała charakter centralny i nie była podzielona na grupy terytorialne. Do ligi przystąpiło łącznie 18 drużyn i dzięki temu, koniński zespół mógł rywalizować z drużynami z tak odległych miast jak choćby Zamość, Białystok czy Łęczna. Szczególnie sezon 2002/03 był udany dla drużyny z nazwą Aluminium, bowiem świeżo upieczony beniaminek na końcu rozgrywek uplasował się na dobrej, 5 pozycji. Sezon następny to degradacja drużyny, ostatnie miejsce w lidze i spadek z ogromnym hukiem. I to nie klasę niżej, ale do A klasy, przede wszystkim z powodów finansowych.

Jako ciekawostkę możemy podać fakt, że pierwszą w ogóle bramkę w sezonie 2002/03 w całej II lidze strzelił Grzegorz Bała, napastnik konińskiej drużyny. Działo się to w 4 minucie spotkania inauguracyjnego z Ceramiką Opoczno w Koninie (mecz przegrany 1-2). W kolei w sezonie 2003/04 pierwszą bramkę w II lidze w tym sezonie strzelił Tomasz Parzy z Pogoni (w 58 minucie), w meczu przeciwko naszej drużynie w Szczecinie.

2liga_cz2_10W pamięci kibiców z tego okresu pozostaną na pewno wygrane konińskiej jedenastki z takimi zespołami jak Arka Gdynia (1-0 u siebie), Stomil Olsztyn (2-0 u siebie i 1-0 na wyjeździe), ŁKS Łódź (3-0 u siebie), Śląsk Wrocław (2-0 u siebie), Jagiellonia Białystok (1-0 u siebie) czy GKS Bełchatów (1-0 u siebie).

Przez dwa sezony przez drużynę przewinęło się sporo ciekawych nazwisk. Wśród najbardziej znanych był to Tomasz Bekas (wcześniej Lech Poznań), Grzegorz Bała (wcześniej Sparta Brodnica), Michał Kokoszanek (wcześniej Lech Poznań), Adrian Woźniczka (wcześniej Stomil Olsztyn), Dariusz Solnica (wcześniej Legia Warszawa), Tadeusz Bartnik (wcześniej KS Myszków) czy Dariusz Wojciechowski (wcześniej Lech Poznań).

Trenerzy i ich afery

2liga_cz2_1Jerzy Kasalik, Janusz Białek, Paweł Kowalski i Romuald Szukiełowicz to nazwiska, które przewijały się wokół posady trenera biało-niebieskich. Jeszcze przed startem wiosny w sezonie 2002/03, koniński klub zajmował wysokie 5 miejsce na półmetku rozgrywek, a trener Kasalik w wywiadach prasowych zapowiadał walkę o ekstraklasę. Jednak już w maju 2003 roku, wszyscy normalni kibice chcieli wywieźć go na taczce z klubu. Było to spowodowane przegranym meczem ze Stalą Stalowa Wola 1-2 w Koninie, który był ewidentnie odpuszczony przez naszych piłkarzy. O sprzedaż punktów podejrzewano kilku zawodników z trenerem Kasalikiem na czele. Zaraz po zakończeniu spotkania, piłkarzy schodzących do szatni obrzucono z trybun jajkami. Na pomeczowej konferencji Kasalik próbował usprawiedliwić swój zespół, ale czynił to tak mało skutecznie, że się tylko pogrążył w swoich zeznaniach. Wszyscy wiedzieli, że mecz był sprzedany. Zarząd klub wyrzucił z drużyny wybitnie słabego w tym spotkaniu obrońcę Tomasza Romaniuka, jak podano w komunikacie, „za niegodne reprezentowanie klubu…”. Jednak za wstawiennictwem drużyny, trenera, a nawet dwójki miejskich radnych, tą decyzję ostatecznie zmieniono na karę finansową. Kary finansowe zostały także nałożone na innych zawodników oraz trenerów, a sprzedanym meczem ze Stalową Wolą, Jerzy Kasalik zakończył swoją trenerską przygodę w Koninie. Sezon został dokończony, ale po 5 miejscu na finiszu rozgrywek pozostał straszny niedosyt.

Nowym trenerem w sezonie 2003/04 został znany już w Koninie Janusz Białek. Nie zagrzał zbyt długo miejsca, bowiem po 10 spotkaniach ligowych bez zwycięstwa, zarząd klubu rozwiązał z nim umowę. Po 10 kolejkach biało-niebiescy mieli raptem 5 punktów. Następcą Białka został Paweł Kowalski. W 7 jego meczach jesienią klub zdobył 9 punktów, ale i tak na półmetku rozgrywek byliśmy na ostatnim miejscu. Z ligi wycofali się nieszczęśliwie dla nas Błękitni Stargard Szcz. (z którymi wygraliśmy) i drużyna z Ostrowca (zremisowaliśmy z nią 1-1), a punkty z tych spotkań przepadły.

2liga_cz2_8Na wiosnę było jeszcze gorzej. Konińscy piłkarze zdobyli raptem 5 punktów i jako ostatni w tabeli zakończyli rozgrywki. Trener Kowalski nie wytrzymał nerwowo już po pierwszym meczu na wiosnę. Graliśmy u siebie z Pogonią Szczecin i przegraliśmy 0-2. Kowalski na konferencji prasowej nie podał nawet ręki Bogusławowi Baniakowi z Pogoni, wykrzykując, że mecz był sprzedany. Po latach okazało się, że arbiter tego spotkania Mariusz R. przyjął 20 tys. zł łapówki od działaczy Pogoni za ustawienie meczu. Konińscy działacze również złożyli swoją ofertę, ale była niższa. Jak się później wydało, nie był to odosobniony przypadek ustawiania meczów. Na jaw wyszło, że większość spotkań na zapleczu ekstraklasy, z udziałem praktycznie wszystkich drużyn, było ustawionych przy zielonym stoliku.

Na ostatnie 8 spotkań w lidze w sezonie 2003/04, dokładnie w kwietniu 2004r. do Konina ściągnięty został Romuald Szukiełowicz, któremu powierzono misję ratowania drużyny przed spadkiem. Ten nie wiele jednak zdziałał i nasz klub pozostał do końca na ostatnim miejscu w tabeli. Zadebiutował w meczu z Ruchem Chorzów w Koninie, który przegraliśmy 0-1.

Piłkarski poker w II lidze – kolejna odsłona

Gdy w przerwie zimowej 2003/04, dyrektor klubu Kazimierz Majchrzak przekonywał w mediach, że w klubie mimo ostatniego miejsca, nastroje są optymistyczne, a plany tak ambitne, że zakładają nawet uniknięcie barażowego meczu o utrzymanie, nikt chyba nie przypuszczał, że za pół roku klub z Konina zniknie z ogólnopolskiej mapy piłkarskiej. Wyniki klubu spowodowały liczne podejrzenia, w tym oczywiście takie, które miały mówić o tym, że drużyna handlowała punktami. Patrząc na postawę zawodników było to wielce prawdopodobne, chociaż nikomu niczego nigdy nie udowodniono. Gdy po ostatnim meczu w Bełchatowie, kilku zawodników podeszło na rozmowę do kibiców Górnika obecnych na tym wyjeździe, padło wiele słów, które mogły świadczyć o tym, że drużyna była podzielona, a część zawodników miała być zamieszana w niejasne układy w lidze. Sądzono wówczas, że kilku zawodników dorabiało sobie na lewo, odpuszczając ligowe spotkania.

2liga_cz2_6Najgorsze dla kibiców, miało się wydać dopiero po latach. Wówczas okazało się, że większość spotkań ligowych w 2003 i 2004 roku była ustawiona, a na światło dzienne wyszła afera Ryszarda F. czyli niejakiego Fryzjera, byłego działacza Amiki Wronki. To on po opuszczeniu wronieckiego klubu, mając rozległe kontakty w całej Polsce, miał według prokuratury zorganizować proceder handlowania meczami. Zeznania i procesy kolejnych osób, potwierdziły tylko, że organizacja całej II ligi miała charakter mafijny, a korupcje i przekupywanie sędziów były na porządku dziennym. I wcale nie musiał kierować nimi „Fryzjer”, bo jak opowiadają ludzie z tamtych czasów, gości tego pokroju miało być zdecydowanie więcej i występowali niemal w każdym regionie Polski. Punktami handlować mieli także piłkarze, chociaż ich środowisko było bardziej hermetyczne. Ile to razy widziano, jak piłkarze potykali się o własne nogi, ale udowodnienie im,  że grali na pół gwizdka, nie było już takie proste. Każdy z nich najprościej tłumaczył się gorszym dniem lub „wypadkiem przy pracy”.

W całej tej aferze korupcyjnej, wykryto niestety też, że co najmniej 10 meczów z udziałem konińskiego klubu w sezonie 2003/04 było ustawionych. Niestety maczali w tym palce również konińscy działacze. Z drugiej jednak strony, klub walczył o utrzymanie i w sytuacji, gdy wszyscy wokoło handlowali punktami, trudno było polegać tylko na umiejętnościach drużyny. Rywalizacja czysto sportowa była praktycznie niemożliwa, skoro większość rywali dogadywała się na boku z sędziami. Nasz klub nie mógł być wyjątkiem, chociażby patrząc na opisywany wyżej mecz w Koninie z Pogonią, kiedy to ówczesny lider ze Szczecina dopłacał jeszcze sędziom za wygraną z konińskim outsiderem. O udziale piłkarzy w całym tym procederze nigdy głośno nie mówiono…

2liga_cz2_9Stawki za kupowanie meczów były różne i jak podają sami oskarżeni w aferze, wahały się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy. Najsmutniejsze jest to, że na 19 punktów zdobytych przez koniński zespół (w tabeli po anulowaniu meczu z Błękitnymi 16) w sezonie 2003/04, aż 11 było według zeznań „podkupionych”. Pytanie, ile punktów sprzedali zawodnicy pozostało otwarte. W całej lidze dochodziło do wielu, raczej tragikomicznych przypadków, jak na przykład podczas meczu w Koninie z Polarem. Sędzia przyjął propozycję konińskich działaczy, ale po 90 minutach z boiska jako zwycięzcy schodzili Wrocławianie (wynik 0-1). Kasy z Konina drukarz już nie otrzymał.

Nieznana jest też skala przekrętów w lidze w sezonie 2002/03. Nowa ustawa, pozwalająca państwowym organom ścigać zamieszanych w aferę obejmowała wydarzenia dopiero od lipca 2003. Patrząc na przypadek Kasalika i sytuację po meczu ze Stalową Wolą w Koninie, można jedynie przypuszczać, że pierwszy sezon w II lidze po awansie również nie obył się bez zielonych stolików…

Koniński przemysł wspierał piłkę

Po awansie do II ligi, w sponsoring klubu włączyły się trzy największe zakłady z Konina – huta aluminium, zespół elektrowni ZEPAK oraz kopalnia węgla brunatnego. Prezesi tych przedsiębiorstw utworzyli nawet radę patronacką, która nadzorowała działalność klubu. Nikt głośno o nakładach finansowych nie mówił, jednak z pewnością nie były to małe kwoty. Mimo iż pieniądze łożyły wszystkie firmy z konińskiego zagłębia przemysłowego, nie zdecydowano się na zmianę nazwy klubu, jak to miało miejsce niegdyś w przeszłości, gdy Górnik zmieniał się na Zagłębie.

2liga_cz2_4Nieoficjalnie mówiło się, że budżet II ligowego zespołu mógł przekroczyć nawet 3 mln złotych. W mediach przewijały się zdawkowe informacje, że główni sponsorzy płacili po ok. 250-300 tys. złotych na rundę plus do tego szła kasa z miasta, około 100-150 tys. na rundę. Ile było naprawdę, tego nikt nie potwierdzi dokładnie. Wtedy takie pieniądze miały oczywiście inną wartość w piłkarskim świecie niż dzisiaj, stąd koniński klub zaliczany był raczej do grona dobrze płacących. Na stadionie widniały banery z reklamami polskiego aluminium, kopalni węgla brunatnego i energii z ZEPAKu. W kwietniu 2004 roku, jako pierwsza wyłamała się ze sponsoringu elektrownia… Jako powód zaprzestania sponsoringu klubu podano kłopoty finasowe ZEPAKu związane z budową nowego bloku energetycznego (Pątnów II). Nieoficjalnie miał być inny powód.

Media i internet oraz publiczność

Konińskie media, co było oczywiste, żywnie interesowały się losami piłkarskiej wizytówki Konina. Lokalne gazety publikowały relacje z meczów, wywiady z trenerami i piłkarzami, opisywały na bieżąco sytuację jaka panowała w klubie. Praktycznie, każda rubryka sportowa zawierała mniejsze lub większe informacje z Dmowskiego i Podwala. Dostęp do Internetu stawał się wówczas bardziej powszechny, stąd jak grzyby po deszczu wyrastały co rusz nowe strony internetowe poświęcone konińskiej jedenastce. W szczytowym momencie było ich nawet 5 plus do tego strona kibiców, która również powstała w tym okresie. Wkrótce jedna ze stron poświęconych klubowi stała się nawet jego oficjalną witryną. Relacje telewizyjne z meczów na Podwalu jak i na wyjeździe można było zobaczyć chociażby na antenie regionalnej TVP3. W niedzielny wieczór w telewizji prezentowany był także skrót wszystkich spotkań ligowych w II lidze.

2liga_cz2_7Publiczność również dopisywała. Frekwencja na Podwalu nie była najgorsza jak na tamte czasy i oscylowała w zależności od rangi spotkania od jednego do 3-4 tysięcy widzów (zależne od źródła podawania informacji). Konińscy kibice mieli okazję wielokrotnie ujrzeć przyjezdnych fanów na Podwalu. W sezonie 2003/04 rekord w sektorze gości ustanowili fani Pogoni Szczecin, którzy szczelnie wypełnili ówczesną klatkę w ok. 500 osób. Pod koniec 2003 roku, działalność rozpoczęła grupa ultras Koninianie ’03. Początek grupy datuje się nieoficjalnie na spotkanie ligowe w Koninie z Jagiellonią Białystok. Między innymi, dzięki swojej „statutowej” działalności ultras grupy, młodsi kibice przychodzący na stadion w Koninie na nowo zaczęli dopingować Górnika, mimo iż klub od kilku lat nosił zupełnie inną nazwę.

Upadek klubu i konsekwencje

2liga_cz2_5Pozycja outsidera w sezonie 2003/04 doprowadziła do wycofania się sponsorów i późniejszej destrukcji klubu. Po zakończeniu rozgrywek klub stanął na krawędzi organizacyjnej przepaści. Nie znana była przyszłość zespołu, a większość zawodników, węsząc kłopoty, szybko znalazła nowe źródła utrzymania. Gdy zapadła decyzja o wycofaniu zespołu z rozgrywek centralnych, przez miasto przeszedł pochód kibiców oraz działaczy sportowych i politycznych przeciwko upadkowi piłki nożnej w Koninie. Na czele marszu jechał karawan z symboliczną trumną z napisem dotyczącym futbolu w naszym mieście. Powstał nawet społeczny komitet na rzecz odbudowy piłki nożnej, jednak nie miał on większego znaczenia. Po rozwiązaniu zespołu seniorów, na bazie wychowanków skompletowano drużynę, którą zgłoszono do rozgrywek… A klasy.

Konsekwencje na następne lata były znamienne dla konińskiej piłki. Są tacy, którzy uważają, że prezesi dużych zakładów, którzy wcześniej decydowali się łożyć znaczne kwoty na piłkę nożną, jednocześnie widząc na co były „pożytkowane” pieniądze i jaki był efekt sportowy (w tym przypadku degradacja drużyny), zaprzestali jakichkolwiek dalszych dotacji lub je diametralnie ograniczyli, rzucając tylko przysłowiowe ochłapy. Gdy doszło do dalszych przekształceń własnościowych w konińskim sektorze energetycznym i metalurgicznym, bogate dotychczas źródło sponsorowania sportu w mieście zostało praktycznie definitywnie wyczerpane. Żaden z dotychczasowych sponsorów, nie chciał w takim stopniu jak dotychczas, brać dalszego udziału w finansowaniu klubu.

Podsumowanie

Dwa sezony w latach dwutysięcznych przypomniały Koninianom smak wielkiej piłki. Z drugiej strony pokazały one, jak naprawdę wyglądał mechanizm rządzący polską piłką nożną i co tak naprawdę decydowało o sukcesie w sporcie. Radość z powrotu drużyny na zaplecze ekstraklasy nie trwała jednak zbyt długo i szybko przerodziła się w gorycz. Co najgorsze, nasza przygoda w II lidze pokazała jedną przykrą zależność – „wielki” sport bez kasy nie istnieje.

źródło: własne, blog Piłkarska Mafia, 90minut.pl, hppn.pl i inne