Maraton 4 wyjazdów pod rząd zakończyliśmy we Wrześni. Wybraliśmy się tam w 19 aut, w sumie na naszym sektorze przewinęło się ponad 80 osób, na płocie zawisły 3 nasze flagi w tym jedna narodowa. Oprócz nas na stadionie mnóstwo zwykłych widzów z Konina.
Z racji, że był to pojedynek na szczycie, który do tego zbiegł się w czasie z typową majówką, na stadionie zjawiła się liczna jak na 4 ligę publiczność. Zresztą miejscowi działacze cieszyli się później, że po raz pierwszy w historii cała trybuna kryta była zajęta w komplecie. Żadnej grupy zorganizowanych kibiców Victorii i tym razem nie uświadczyliśmy. Na jednej z bocznych barierek zawisła tylko niewidziana chyba nigdy wcześniej flaga z herbem Wrześni, a za nią stała skromna grupka osób.
Z naszej strony doping dobry w pierwszej połowie, w drugiej ograniczyliśmy się do paru okrzyków. Piłkarze musieli wygrać, aby realnie myśleć jeszcze o awansie, ale ostatecznie po słabej grze oby dwóch zespołów padł bezbramkowy remis.
fot. Marek T. – dzięki!