W ostatnim meczu u siebie przed przerwą (rozegranym zresztą awansem z wiosny), Górnik Konin pokonał zespół Kanii Gostyń 2-1. Spotkanie było całkiem ciekawe jak na IV ligę, nie brakowało wielu groźnych akcji podbramkowych po obu stronach boiska. Prowadzenie Górnikowi dał Przemysław Skibiszewski, który w 13 minucie skutecznie wykonał rzut wolny. Na 2-0 podwyższył po bardzo ładnej akcji Mateusz Zaborski. Kania odpowiedziała precyzyjnym strzałem Jakuba Chwaliszewskiego, który wymierzonym lobbem z lewej strony boiska przeniósł piłkę nad bezradnym bramkarzem Górnika. Nasi zawodnicy mieli jeszcze kilka „setek”, jak choćby akcje sam na sam w pierwszej i drugiej odsłonie meczu, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 2-1. Najważniejsze, że trzy punkty pozostały w Koninie. Po meczu piłkarze Górnika odśpiewali gromkie „sto lat” trenerowi Sylwinowi Donartowi, który w tym dniu kończył właśnie 40 lat. Wszystkiego najlepszego!
To tyle z dobrych wieści. O reszcie aż wstyd cokolwiek napisać. Na trybunach stadionu przy Dmowskiego frekwencja bardzo mizerna, mimo iż zarząd klubu po ostatnich wynikach Górnika postanowił, że wstęp na mecz z Kanią będzie wolny. Od nas na stadionie dosłownie garstka osób, w przeciągu całego spotkania może z 40 fanów. Bez flag i bez dopingu, co najwyżej z pojedynczymi okrzykami, najczęściej po bramkach dla Górnika. Totalna kompromitacja. Kilka dni wcześniej prawie 100 osób na Marszu Niepodległości, a tutaj… Żadne usprawiedliwienie nie jest w stanie tego wytłumaczyć.
Na sektorze gości pojawili się zgodnie z zapowiedzią przyjezdni z Gostynia. W sumie określili się na 55 osób (w tym 15 osób z Astry Krotoszyn), z 3 flagami i bębnem na wyposażeniu. Przyjechali autami, prowadzili doping przez większość część spotkania.
Podsumowując, jedynie co mogło cieszyć, to 3 punkty. O reszcie trzeba szybko zapomnieć…
Fot. Małpa