Górnik zremisował dziś z Kaliszem 1-1 w derbach Wielkopolski Południowej. Dla nas, piłkarsko ten remis jest prawie jak zwycięstwo. Z kilku prostych powodów. Pierwszy z nich można sprowadzić do przyśpiewki z dzisiejszego meczu. Brzmiała ona bowiem głośno w stronę Kalisza „3 liga, 3 liga taki chuj!”.
Od dłuższego czasu cała liga jest ustawiona pod Kalisz, choć nikt o tym głośno nie chce powiedzieć. Po tym jak w Kaliszu rozwiązano Calisię, cały wór z miejską kasą z Kalisza przejął pod skrzydłami nowego prezydenta, KKS Włókniarz Kalisz. Gdzie byśmy się nie byli, wszędzie słyszy się, że ligę z góry mają wygrać cebule. Chodziły nawet ostatnio ploty, że „oficjele” z Kalisza przyjechały do Koźmina i oferowały kasę miejscowemu Orłowi za urwanie punktów liderującemu LKSowi Ślesin (Ślesin jest liderem tabeli, ale ma tylko 1 punkt przewagi nad Kaliszem, starsi kibice zapewne pamiętają, że przypomina to praktyki niejakiego Drzymały z Grodziska Wlkp., który nie dość, że sam kupował mecze, to jest mobilizował rywali z tabeli). Dziwnym trafem, tylko drużyna KKSu Kalisz, ma prawie co mecz rzut karny! I także w 10 minucie naszych derbów, sędzia pokazał na wapno z 11 metrów dla Kalisza. Chociaż nikt za bardzo nie wiedział za co. Mało tego, bramkarz Górnika otrzymał do tego jeszcze w komplecie żółty kartonik. Chwilę potem kaliski bułgar (i to dosłownie – nie kojarzyć z przyśpiewką ) zamienił karnego na bramkę. Trener Pawlak (z Kalisza), jednomeczowy selekcjoner kadry za słynnych czasów Mariana Dziurowicza z radości niemal nie wyskoczył ze swoich gaci.
Oprócz jednego słupka w pierwszej połowie, kaliszacy nie pokazali nic, co mogłoby wskazywać ich jako pewniaka do przekroczenia bram 3 ligi. Rzut karny dla większości widzów z kapelusza ustawił całe pierwsze 45 minut. Druga połowa z kolei, toczyła się pod dyktando Górnika. Biało-niebiescy byli w większości czasu w posiadaniu piłki, konstruowali mniej lub bardziej skuteczne akcje, aż w końcu jedna z nich, pod koniec spotkania, przyniosła upragniony efekt. Remis strzałem z półwoleja uratował Szymon Ćwiek. KKS rzucił się do rozpaczliwego ataku, ale rzeczywiście ten atak był niezwykle rozpaczliwy :-) W końcowym rezultacie, spotkanie zakończyło się remisem 1-1. Z jednej strony niby dobrze, z drugiej, patrząc na drugą połowę, zapewne wielu fanom pozostał pewien niedosyt.
Słowa pochwały należą się konińskim piłkarzom. Widać było, że im zależy. Że w końcu to jest kolektyw, który gra chociażby dla kibiców. Że chłopaki gryzą murawę, wtedy kiedy potrzeba. Że herb Górnika na pierwsi zobowiązuje.
I oby tak w każdym meczu. Relacja kibicowska wkrótce.