Powyższy tytuł w pełni oddaje to, co wczoraj się wydarzyło na boisku we Wrześni. Górnik Konin jednym słowem zdemolował drużynę gospodarzy, pokonując Victorię 8-0. Biało-niebiescy całkowicie zdominowali grę i co najważniejsze, w końcu byli skuteczni. Już do przerwy podopieczni Damiana Augustyniaka prowadzili 4-0, a w drugich 45 minutach podwoili ten wynik. Bramek mogło być jeszcze więcej, ale to nie zmienia faktu, że górnicy ośmieszyli jednego ze swoich głównych rywali w walce o awans. Cieszy szczególnie fakt, że odblokowała się ofensywa konińskiej drużyny – dwie bramki trafił Paweł Błaszczak, a Łukasz Pietrzak zaliczył hattricka. Ogólnie cała drużyna zagrała wzorowo – tylko życzyć sobie, żeby tak wyglądała w każdym z meczów.
Do Wrześni postanowiliśmy pojechać pociągiem. Na miejscu zamiast na sektor gości, wbiliśmy się na trybunę krytą dla miejscowych, co doprowadziło do sraczki miejscowych działaczy i małej szarpaniny z ochroną. Nie mieliśmy jednak najmniejszego zamiaru zmieniać zajętego miejsca. W sumie w naszych szeregach po dotarciu wszystkich, ok. 80 osób (ktoś tam się doliczył dokładnie 84 osoby), większość osób w nowych czapkach „Łańcuchy”, które były sprzedawane podczas wyjazdu. Na płocie zadebiutowała nowa flaga „ŁAŃCUCHY”. W trakcie meczu małe piroshow z 20 racami i świecami dymnymi. Doping całkiem dobry przez większość spotkania. Miejscowych kibiców w jakiejkolwiek postaci zorganizowanej brak. Po meczu podziękowania dla piłkarzy za okazałe zwycięstwo.
Zdjęcia: Małpa, portal LM.pl, portal nowawrzesnia.pl