Niestety nie powiodło się naszym piłkarzom w sobotnim meczu na szczycie naszej IV ligi. Biało-niebiescy przegrali na własnym boisku z Obrą Kościan 2-3. Passa meczów bez porażki została tym samym przerwana. Górnik przegrał w zasadzie na własne życzenie, a przewaga nad drugą drużyną w tabeli stopniała do 3 punktów.
Koninianie dwa razy wychodzili na prowadzenie. Do przerwy było 1-0 dla konińskiej jedenastki, potem Obra doprowadziła do remisu, następnie znów Górnik wyszedł z wynikiem na 2-1. Mało tego, w międzyczasie mieliśmy dwie „setki”, w tym niewykorzystany rzut karny i klarowną sytuację z 4-5m przed samym bramkarzem Obry. Gdy do końca regulaminowego czasu gry zostało 6 minut, na stadionie nie było chyba nikogo (no może poza delegacją wieśniaków ze Ślesina), kto by mógł nawet przypuszczać, że nastąpi dla nas tak niepomyślny obrót sprawy. Obra wyrównała po strzale spoza pola karnego, a w 90 minucie spotkania niespodziewanie goście dołożyli jeszcze zwycięską bramkę… ponownie strzał z dystansu i ponownie Jaskuła u nas w bramce bez szans. Nie trzeba chyba pisać, że wkurwienie na trybunie sięgnęło zenitu.
Trudno teraz, nawet po kilku dniach, wskazać przyczyny takiego stanu rzeczy. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że Górnik tego dnia na boisku nie prezentował pełni swoich możliwości, mimo iż widać było wolę walki i ambicję naszych piłkarzy. Momentami to jednak Obra sprawiała wrażenie bardziej doświadczonego zespołu na boisku, zawodnicy gości lepiej radzili sobie w sytuacjach jeden na jeden i częściej wygrywali pojedynki siłowe. Nasi piłkarze momentami sprawiali wrażenie chyba za bardzo spiętych, co na tle grającej na luzie, bez kompleksów i wielkich oczekiwań Obry, było raczej naszym hamulcem w konstruowaniu dobrej gry. Ewidentnie rzucał się w oczy brak dwóch czołowych zawodników w konińskiej ekipie, do tego wielu kibicom niezrozumiałe wydawało się zejście Pawła Błaszczaka, najskuteczniejszego napastnika Górnika. Pod koniec spotkania nasi piłkarze chyba również za szybko uwierzyli w korzystny wynik, co w połączeniu z niewykorzystanymi sytuacjami, zemściło się na nas okrutnie.
Po porażce Górnika, nasza sytuacja w tabeli nie uległa niby zmianie, nadal jesteśmy liderem, jednak przewaga nad Obrą Kościan stopniała do 3 punktów, a trzecia w tabeli Września traci już tylko 6 punktów do nas. Przed Górnikiem teraz same najważniejsze mecze, które pokażą prawdziwe oblicze konińskiego zespołu. Jutro gramy ze Ślesinem, który jeszcze na wiosnę nie przegrał. Następnie czekają nas takie mecze jak z Koźminem, Lesznem, Wrześnią oraz na koniec z Ostrzeszowem. Nie ma już zatem mowy o jakimkolwiek poślizgu, wypadku przy pracy, czy obojętnie jak zwanej wpadce. Ta liga jest do ogrania, ale trzeba tylko (albo aż!) uwierzyć w to, że można wygrać ze wszystkimi.
Wracając do meczu, warto wspomnieć, że pamiątkę dla Pawła Błaszczaka przygotowali działacze Górnika. Była to koszulka z numerem 100 i dopisem „bramek dla Górnika Konin”. W swojej karierze, która zaczęła się oczywiście na Dmowskiego 4, Paweł ma już na swoim koncie właśnie setkę trafień do siatki rywali, oczywiście w Biało-Niebieskich barwach. Paweł – WIELKIE DZIĘKI! Szacunek!