Nasi piłkarze zaliczyli dziś kolejną wtopę na boisku i przegrali z Jarotą 2-3. Po 8 kolejkach ligowych spadliśmy na przedostatnie miejsce w tabeli, ale to może trwać tylko do niedzieli. Jeśli ostatnie na ten moment Przodkowo zdobędzie w nierozegranym jeszcze meczu choćby jeden punkt, będziemy po raz pierwszy w tym sezonie zamykać klasyfikację w naszej grupie w III lidze.
Sposób w jaki przegraliśmy mecz z Jarotą był tak samo żenujący jak przy poprzednich meczach ligowych u siebie. Do przerwy gra naszych asów wyglądała całkiem obiecująco, prowadziliśmy po 45 minutach 1-0, potem podwyższyliśmy nawet na 2-0. Gdy wydawało się, że w końcu mamy dość pewne prowadzenie i jest szansa na pierwsze zwycięstwo w lidze, niespodziewanie do głosu na boisku doszli goście. Nasi piłkarze w tym momencie jakby po prostu zasnęli na murawie, zapominając chyba o tym, że mecz trwa co najmniej 90 minut. Brak siły, brak zaangażowania, brak walki, brak pomysłu na dalszą grę – pewnie długo można byłoby wymieniać, ale tak właśnie mniej więcej to wyglądało ze strony Górnika od chwili, kiedy Jarota zdobył kontaktowego gola. Tuż przed końcem spotkania oczywiście daliśmy sobie wbić kolejną bramkę, która zapewniła gościom zwycięstwo. Nowy trener Górnika będzie miał co robić w szatni, bo piłkarzom chyba należy się małe trzęsienie ziemi i to szybko.
Kibicowsko ten mecz również wypadł słabo z naszej strony. W ciągu dnia przed spotkaniem z nieba leciał praktycznie cały czas deszcz, więc na stadionie przełożyło się to tradycyjnie na frekwencję. Nas w młynie w porywach może ok. 60 osób, z jedną małą flagą na płocie. Kibice Jaroty dotarli na Podwale w sile ok. 25 osób z flagą CzarnegoLasu. Obie grupy prowadziły doping.
Foto Małpa