Pierwszy mecz z Kotwicą w nowym sezonie przypadł niestety u nas i trochę było szkoda, że w sierpniu nie mamy okazji jechać nad morze. Szczególnie, że pogoda była iście upalna i z pewnością mielibyśmy szansę na tradycyjną kąpiel w Bałtyku. Ponad 30*C na meczu u siebie nie było chyba już taką zachętą, żeby nie powiedzieć, że mogło działać nawet odwrotnie. Całe szczęście, dla prawdziwych kibiców mecz to święta rzecz i żadne inne pomysły do wykorzystania ładnej pogody nie mają w tym dniu żadnego znaczenia.
Tym razem nie organizowaliśmy żadnej mobilizacji w naszym mieście, a promocję meczu ograniczyliśmy raptem do grafiki w Internecie. Mecz jak i poprzednimi razami, był imprezą masową. Nasz sektor tego dnia w szczytowym momencie liczył ok. 160-170 osób, razem z nami przedstawiciele Ostrovii Ostrów, Włocłavii Włocławek oraz bardzo licznie Sompolno (dzięki wszystkim!). Pod stadionem w pewnym momencie spotkało się ponadto ok. 20 zakazowiczów. Na płocie kilka flag, w tym barwy Ostrovii oraz Sao. Ponadto transparent z hasłem „Marcin Kamiński wracaj do zdrowia!”. Było on skierowany do reprezentanta Polski, który jest wychowankiem Górnika i niestety nabawił się ostatnio ciężkiej kontuzji. Nasz doping przez prawie całe spotkanie, raz lepiej raz gorzej, swoje na pewno zrobił lejący się żar z nieba i… brak kibiców gości.
Bo Kotwica do Konina zwyczajnie nie przyjechała. O ile fani z Kołobrzegu są raczej znani z tego, że bardzo rzadko jeżdżą na swoje wyjazdy (a już w ogóle prawie wcale na tereny spoza parasolu szczecińskiego), tak wyjazdy do Konina poprzednio traktowali chyba nad wyraz poważnie. O ile ostatnio z powodu cen biletów nie chcieli wejść na sektor gości, tak tym razem ich w ogóle nie było. Sektor gości świecił przez cały mecz pustkami, więc dość głośno wypomnieliśmy piłkarzom z Kołobrzegu, gdzie mają swoich kibiców. Jak się okazało, chyba nie bez znaczenia był w tym przypadku fakt, że PZPN w tej samej kolejce (przypadek?) ustawił również mecz Gwardii Koszalin z Kaliszem. Wśród 66 kibiców gości na meczu w Koszalinie, podobno znalazło się 23 kibiców Kotwicy, którzy woleli jechać blisko na swój układ niż na mecz swojej drużyny w Koninie. Sami chyba wiedzą jak można określić taką sytuację.
Piłkarsko Górnik przed rozpoczęciem meczu był skazywany na pożarcie przez bogatą drużynę znad morza. Na boisku się jednak okazało, że nie taki diabeł straszny i mecz był całkiem wyrównany. Ostatecznie goście dość szczęśliwie zwyciężyli 1-2, choć z przebiegu spotkania raczej na to nie zasłużyli. Po meczu mała integracja w kibicowskim gronie. Podziękowania dla obecnych!