Zakończyła się piłkarska jesień w naszej lidze, czas więc na małe podsumowanie sportowe. Co prawda runda jesienna oficjalnie się jeszcze nie zakończyła (zostały do rozegrania jesienne kolejki zaplanowane dopiero na wiosnę), ale tradycyjnie przed przerwą zimową należy podsumować dotychczasowe dokonania sportowe, o ile w ogóle można użyć takiego słowa dla tak mizernych wyników Górnika w obecnym sezonie.
Nie ma co ukrywać, że już nie jedną, a w zasadzie dwoma nogami jesteśmy w IV lidze. Spadkowy próg został już dawno przekroczony i chyba nawet najwięksi fanatycy porzucili nadzieję, że cokolwiek może nas uratować. Nawet, jeśli kilka zespołów miałoby się wycofać z ligi (czego nikomu nie życzymy), nic nie będzie w stanie uchronić nas przed spadkiem. Dyplomacja jest tutaj niepotrzebna i trzeba szybko sobie uzmysłowić, że od połowy nowego roku czeka nas co najwyżej IV liga.
Powtórzymy się, jeśli napiszemy znowu, że nic nie zwiastowało takiej katastrofy w tabeli i w wynikach w rundzie jesiennej. Przed startem sezonu wiadome było, że będziemy walczyć tylko (albo aż) o utrzymanie, ale chyba każdy po cichu liczył na coś więcej niż tylko 2 punkty w 17 meczach. Przykro to pisać, ale razem z ostatnim w tabeli Mieszkiem (również 2 punkty na koncie) jesteśmy po prostu outsiderami tabeli. Żaden inny klub w III lidze (we wszystkich grupach) nie był tak słaby jak Górnik oraz wspomniany wcześniej Mieszko. Tylko te 2 zespoły z naszej grupy nie zakończyły żadnego ligowego spotkania zwycięstwem. To dobitnie wskazuje na przepaść, jaka dzieli innych trzecioligowców od naszego zespołu.
Czy można napisać coś pozytywnego z jesieni? Jak nigdy odpowiedź jest prosta – nie można. Strzeliliśmy raptem 9 bramek, a straciliśmy 50. Mniej bramek strzelił tylko Chemik Police (6), ale to trzeci pretendent do spadku, wspomniany Mieszko trafiał również 9 razy. Czy jakaś formacja lub zawodnik zasłużył na wyróżnienie? Nie ma takiej ani takiego. Hańbą dla całego zespołu była porażka u siebie na Dmowskiego 1-9 z Jarotą. To spotkanie niechlubnie zapisało się na kartach historii jako najwyższa porażka ligowa w meczu na swoim stadionie i jedna z 3 najwyższych w ogóle w historii spotkań ligowych. Obraz nędzy i rozpaczy widzieliśmy również podczas spotkania w Gdyni, w którym to nasz zespół grając przez większość spotkania w przewadze, przegrał wysoko 0-6.
Na nic się zdała również zmiana trenera. Sławomira Suchomskiego zastąpił Marcin Muzykiewicz, ale nie przyniosło to za wiele efektów. Zespół jak grał tragicznie tak gra dalej w taki sam sposób, z tą różnicą, że więcej minut na murawie zaczęli dostawać młodzieżowcy.
I takie podejście ma zagościć na dłużej na Dmowskiego. Prezes Górnika nie kryje zresztą najbliższych planów klubu, który wobec mizernej postawy seniorów w lidze chce się zająć głównie szkoleniem młodzieży i stawiać na swoich wychowanków. Zawodnicy przyjezdni, których użyteczność dla drużyny jest zerowa (szczególnie patrząc po ich występach z jesieni) dostaną zapewne szybko wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu, a ich miejsce zajmą zapewne kolejni młodzieżowcy i wychowankowie z regionu. Ich dobór i w ogóle przygotowanie do przyszłych występów na poziomie IV ligi to zapewne również nieprzypadkowe zadanie dla trenera Muzykiewicza.
Występy młodzieżowców mają jeszcze drugie dno. Skoro i tak „mamy” przegrywać mecz za meczem i szans na utrzymanie w lidze nie ma już żadnych, warto powalczyć o bonusy z tzw. Pro Junior System. Nikt o tym głośno w lidze nie mówi, ale wszystkie zespoły najczęściej z dolnej połowy tabeli mają na niego chrapkę. Bo system ten premiuje występy młodzieżowców i na koniec ligi wypłaca najlepszym pod tym względem klubom kasę. A że w tym roku kasa będzie płacona również spadkowiczom, to nie ma się co dziwić, że obecna klasyfikacja w PJS w dużej mierze jest odwrotnością kolejności w ligowej tabeli. Póki co jesteśmy na 6 miejscu, a tylko 4 lokaty będą premiowane gotówką. Z tym, że druga w tej klasyfikacji Pogoń II Szczecin nie będzie uwzględniana przy wypłacie z racji możliwego poboru takich środków przez ich zespół seniorów z ekstraklasy.
Podsumowując jesień – piłkarska tragedia, inaczej tego nie można nazwać.