«

»

Pierwszy mecz na Dmowskiego na trawie przy jupiterach…

Inauguracja naturalnej murawy na boiskach przy Dmowskiego odbyła się dopiero rok później niż oficjalne zakończenie przebudowy kompleksu, którego po remoncie można nazywać chyba najdroższym orlikiem w naszym kraju, a przynajmniej w Wielkopolsce. Nieudolnie wydane przez urzędników i prezydentów Konina kilkanaście milionów złotych spowodowało, że w macierzy Górnika zamiast nowoczesnego obiektu sportowego powstała kiczowata trybunka ażurowa z niepełnym nawet zadaszeniem dla widzów. Ten konstrukcyjny bubel szybko stał się pośmiewiskiem wśród kibiców (nie tylko z naszego miasta), zyskując opinię wspomnianego orlika, prześmiewczo „Koala Areny” (ze względu na nieczytelny napis z krzesełek) czy architektonicznego „8 cudu świata” z Konina.

Mecz oficjalnie rozpoczął się o symbolicznej godzinie 19:57, która nawiązywała do roku powstania Górnika. Było to pierwsze w historii miasta spotkanie o stawkę (ligowe), które rozegrano na naturalnej trawie przy sztucznym świetle, a mamy przecież rok… 2024. Od prawdopodobnie pierwszego meczu naszego klubu przy jupiterach na trawie (oczywiście na wyjeździe) minęło 25 lat (w 1999 roku nasza drużyna grała wówczas w Łodzi z miejscowym Widzewem w ramach Pucharu Polski). To pokazuje tylko, jak dawno temu urzędnikom i włodarzom Konina zgasło światło w zarządzaniu sportem w mieście, które m.in. przez takie zaniedbania stało się swoistym Polskim Detroit.
Już pierwszy mecz z wykorzystaniem orlikowej trybunki pokazał, jak niefunkcjonalny obiekt zostawiła po sobie była dyrektor MOSiRu, w głównej mierze odpowiedzialna za to badziewie. Brak odpowiedniej ilości miejsc parkingowych spowodował, że przybyli widzowie musieli parkować nawet na odległych osiedlach. Nie dość, że częściowe to jeszcze niskiej jakości zadaszenie trybunki przy deszczowej pogodzie całkowicie zniechęcało do zajmowania miejsca na krzesełkach. Nie wspominając o pojemności widzów – pierwszy mecz nawet w tak niskiej jak V lidze uwidocznił, że jest ona zwyczajnie niewystarczająca. To co to by było, gdybyśmy mieli tam zagrać w przyszłości jakikolwiek mecz z derbowymi czy renomowanymi rywalami.

I pomyśleć, że jeszcze w trakcie remontu Dmowskiego prezydenci zachwalali w mediach inwestycję, kreując z niej nawet oblicze „nowego stadionu dla Konina” z jednoczesnym przemycaniem pomysłu wyburzenia „niby niepotrzebnego” Podwala. Teraz wiemy jedno – bez nowego i prawdziwego stadionu w Koninie – od Podwala urzędnicze łapska precz!

Pozytywnym aspektem na pewno była nasza frekwencja. Można się pokusić o stwierdzenie, że na trybunce pojawił się komplet widzów, choć nie wszyscy zajmowali miejsca siedzące. Przez młyn przewinęło się ok. 250 osób, zajęliśmy zadaszoną część obiektu, powiesiliśmy kilka flag na płocie, w tym jedna z nich (Stare Konie) zaliczyła debiut. Sporo pirotechniki, w tym wyrzutnie na początku spotkania i dwa racowiska. Nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania i pokonali drużynę Przemysława Poznań 4-0. Razem z nami tego dnia kibice Ostrovii Ostrów, Falubazu Zielona Góra, Sompolna oraz gościnnie Jagiellonii Białystok – dziękujemy wszystkim za wsparcie!

Fotogaleria z meczu na stronie Stadionowych Oprawców tutaj. 

Górnik Konin - Przemysław Poznań (sezon 2024/25)

Górnik Konin - Przemysław Poznań (sezon 2024/25)

Górnik Konin - Przemysław Poznań (sezon 2024/25)