«

»

Stowarzyszenie nie odpuszcza w temacie dotacji

Mija już 3 miesiąc od przyznania tegorocznych dotacji z miasta na organizacje sportowe w Koninie. Po ogłoszeniu wyników ratusza o wysokościach dotacji, w mediach zawrzało za sprawą naszych kibiców, którzy zaprotestowali przeciwko faworyzowaniu w Koninie szermierki i piłki nożnej kobiet. Od kilku lat, Koniński Klub Szermierczy i Medyk Konin dostają najwięcej kasy z naszych podatków. Zapytaliśmy członków Stowarzyszenia Sympatyków Konińskiego Górnika, co obecnie dzieje się w tym temacie. Poniżej zapis naszej rozmowy:

Ostatnio trochę ucichła sprawa dotacji miejskich?

SSKG: Rzeczywiście, media może trochę ucichły w tej sprawie, jednak nie oznacza to, że nic się nie dzieje w tym temacie. My działamy cały czas i wkrótce pewnie będzie można usłyszeć o kolejnych naszych krokach w tej sprawie.

Przez chwilę w mediach było głośno o tym…

SSKG: Media podchwyciły ten temat, bo z pewnością jest on bardzo kontrowersyjny. Tak naprawdę od kilku lat całe konińskie środowisko sportowe pokątnie huczało w sprawie dotacji z miasta, jednak nikt nie miał odwagi podnieść tematu i zainteresować nim opinię publiczną, żeby nie narazić się ratuszowi. Wszyscy przecież widzą, że od kilku lat rozdział pieniędzy z kasy miasta faworyzuje szermierkę oraz piłkę nożną kobiecą, jednak nikt w obawie przed wysokością kolejnych dotacji nie chciał powiedzieć o tym wprost. Nasze środowisko kibiców już w zeszłym roku miało obiekcje, co do panujących w magistracie zasad decydujących o wysokości dotacji. W tym roku już nie wytrzymaliśmy i powiedzieliśmy dość, trzeba to w końcu zmienić.

Dlaczego Waszym zdaniem zasady ustalania wysokości dotacji są niewłaściwe?

SSKG: Regulamin przyznawania punktów, które decydują o wysokości dotacji jest przestarzały i nie uwzględnia wszystkich, aktualnych czynników determinujących funkcjonowanie klubów sportowych. W skrócie sprowadza się on do tego, że kluby są finansowane z miasta głównie na podstawie punktów zdobywanych przez dzieci i młodzież w ogólnopolskim systemie współzawodnictwa. W praktyce polega to na tym, że niszowe dyscypliny jak szermierka czy piłka nożna kobiet, które nie mają w regionie żadnych większych konkurentów, mają ułatwione zadanie w w zdobywaniu punktów i ogólnej klasyfikacji. Nierównomiernie do tego oceniane są lub nawet w ogóle nie są oceniane takie czynniki jak liczba trenujących członków danego klubu, poziom sportowy, charakter rywalizacji czy popularność danej dyscypliny wśród mieszkańców Konina. A przecież mieszkańcy, płacący podatki do miasta, korzystają z oferty widowiskowej klubów sportowych, chociażby przychodząc na mecz piłkarski czy inne zawody sportowe.

Poza tym, uchwała rady miasta na bazie, której ratusz rozdziela pieniądze, nie mówi nic o tym, że dotacje mają być formą nagrody za sportowe osiągnięcia. W dobie dzisiejszych biednych dla sportu czasów, wiele miast w Polsce finansuje lokalne kluby sportowe nie za ich osiągnięcia czy promocję miasta, a właśnie za dostępność oferty sportowej dla mieszkańców. To dłuższy temat.

Dostaliście zaproszenie do ratusza na rozmowę, jak wyglądało spotkanie u prezydenta?

SSKG: Spotkaliśmy się z prezydentem Panem Józefem Nowickim oraz kierownikiem wydziału sportowego w ratuszu Panem Henrykiem Kuśmirkiem. Z naszej strony obecna była delegacja trzech osób. Bez owijania w bawełnę, wyłożyliśmy wszystko, co nam leżało na sercu. Powiedzieliśmy wprost, że dotacje są niesprawiedliwe i krzywdzące dla wielu dyscyplin sportowych w Koninie. Zażądaliśmy rozliczenia dotacji z obecnego jak i poprzedniego roku. Pytaliśmy o składy komisji, regulamin dotacji i o inne aspekty współpracy miasta z konińskimi klubami. Prezydent był do nas nastawiony raczej pozytywnie, chociaż momentami atmosfera była nieco napięta, tak przynajmniej dało się wyczuć. Najważniejsze, że pojawił się dialog, a sam prezydent jest otwarty na komunikację ze środowiskiem sportowym.

A czy nie sądzicie, że to tylko gra pod publiczkę, a w rzeczywistości decydują i tak układy i znajomości?

SSKG: My od początku mieliśmy wątpliwości, co do obiektywizmu w ustalaniu wysokości dotacji. Doskonale wiadomo, że zarówno prezes Medyka, pan Jaszczak, tak samo jak i związany z szermierką pan Piguła, to dobrzy znajomi konińskiego establishmentu politycznego związanego z SLD. Zresztą pan Piguła jest nawet radnym. Prezydent jednak kategorycznie zaprzeczył, jakoby prywatne znajomości miały jakikolwiek wpływ na dotacje. Ze swojej strony przekazaliśmy mu jasno, że taki pogląd panuje nie tylko w kręgach sportowych związanych z piłką nożną.

Co planujecie dalej?

SSKG: Na spotkaniu u prezydenta ustaliliśmy, że przygotujemy swoją, nową propozycję regulaminu dotyczącego dotacji i przedłożymy ją do ratusza. Następnie ma się odbyć spotkanie wszystkich beneficjentów dotacji i wspólna dyskusja nad naszą propozycją. Być może inne kluby będą chciały coś zmienić, dołożyć od siebie, może będą miały też swoje propozycje regulaminu. Na propozycję nowego regulaminu daliśmy sobie czas do końca marca.

Co będzie zawierać Wasza propozycja regulaminu?

SSKG: Chcemy, żeby nowy regulamin był przede wszystkim obiektywny. Na pewno nie będzie pisany typowo pod Górnika, jednakże chcemy, aby sprawiedliwie uwzględniał wszystkie czynniki ważne dla naszego i nie tylko klubu, które dotychczas nie były nawet wyszczególnione. Każdy klub ma swoje koszty i nie mówimy tu, broń Boże, o żadnych wynagrodzeniach pieniężnych. Czym innym jest działalność szermierzy, którzy jadą sobie na indywidualne zawody kilka razy w roku, a czym innym jest rywalizacja kadry dwudziestu kilku zawodników w lidze z 18 zespołami. To chyba zrozumiałe dla wszystkich. Nasza propozycja będzie uwzględniać wszystko to, co decyduje w dzisiejszych czasach o możliwościach osiągniecia sukcesu przez daną organizację sportową.

Macie jakiś „sojuszników” w walce o nowy regulamin, kto będzie przeciwnikiem?

SSKG: My poruszyliśmy ten temat, jednak dotyczy on wszystkich zainteresowanych dotacjami w Koninie. Docierają do nas opinie działaczy wielu klubów z Konina, uskarżających się na rażącą niesprawiedliwość przy podziale pieniędzy z miasta. W naszej ocenie, pierwszą ofiarą tegorocznych dotacji została już Sparta Konin. Ten zasłużony dla północy miasta klub, z tyloma zawodnikami i drużynami, otrzymał dotację prawie na takim samym poziomie jak jedno ze zrzeszeń szachistów. Nic więc dziwnego, że działacze Sparty musieli wycofać zespół seniorów z rozgrywek.

Żeby była jasność, w kwestii dotacji, nikt też nie jest naszym przeciwnikiem. Ale po naszym apelu wiadome było, że zaraz odezwą się głosy obrony tych, co wyciągają z kasy miasta najwięcej. W Przeglądzie Konińskim można było przeczytać opinie panów Jaszczaka i przepraszam, nie pamiętam już kogo, z KKSz. Te kluby z pewnością nie chciałyby nic zmieniać, skoro razem zgarniają prawie 40% całej puli.

Co, jeśli Wasza propozycja nie spotka się z akceptacją ratusza?

SSKG: Wierzymy, że współpraca z ratuszem i dialog z innymi klubami będzie owocny. Nie dopuszczamy do siebie innej myśli niż wspólne wypracowanie nowego, sprawiedliwego rozwiązania. Jeśli jednak po drodze wydarzy się coś, co mogłoby wskazywać na to, że nie traktuje się nas poważnie, na pewno znajdziemy jakiś sposób, aby zademonstrować swój sprzeciw. W tym roku mamy wybory samorządowe, więc każdy szum wokół ratusza na pewno nie będzie na rękę konińskim politykom.

Wspomniałeś o polityce, więc co sądzicie o pomyśle młodzieżówki pomarańczowej partii z Konina odnośnie debaty społecznej w tym temacie?

SSKG: To przykre, że temat próbowali politycznie wykorzystać ludzie, którzy często nie mają praktycznie pojęcia o konińskim sporcie czy piłce. Udowodnili to podczas internetowego wywiadu na jednym z konińskim portali (wkonin.pl – przyp. redakcji). My na pewno nie będziemy się bawić w żadne takie polityczne podchody i uczestniczyć w niekonstruktywnych debatach. Zresztą zapał tych młodzieńców szybko ostygł i na razie temat ich debaty odszedł chyba na dalszy plan.

W jednym z wywiadów radiowych, mówiliście, że ościenne gminy bardziej wspierają sport i piłkę nożną niż miasto Konin, co mieliście na myśli?

SSKG: Często słyszy się opinię, że Górnik gra w kartoflanej lidze i nawet tam nie potrafi poradzić sobie z takimi zespołami z mniejszych miejscowości jak Ślesin czy Września, a Kleczew to już w ogóle bije nas na głowę. A jak się porówna dotacje na klub z małej miejscowości i dotacje z miasta dla Górnika, to się okaże, że jest to ten sam lub nawet wyższy poziom. Konińscy włodarze muszą w końcu zdać sobie sprawę z tego, że w obecnych czasach, w takich miejscowościach jak Konin, bez znacznego wsparcia miasta, nie da się budować wielkich sukcesów w piłce nożnej. Takie mamy czasy. Zresztą wystarczyć zobaczyć na kluby  I czy II ligi, a nawet z ekstraklasy – tam większość zespołów piłkarskich jest podtrzymywana przez lokalne władze samorządowe. Rozumiemy, że worek z kasą nie jest workiem bez dna, ale może warto byłoby się zastanowić np. nad zwiększeniem puli pieniędzy z budżetu miasta na sport. To także temat rzeka i długo by o tym można było rozprawiać.

I na koniec jeszcze jedno pytanie, jak sądzicie, czy Górnik ma sprzymierzeńców w ratuszu?

SSKG: Trudne pytanie, na pewno są ludzie, którzy chcą dla Górnika jak najlepiej. Sprzymierzeńców zawsze przyciągają sukcesy, a tych Górnik niestety nie miał zbyt wielu w ostatnich latach. Sprawdza się stare powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Mogliśmy zobaczyć, ilu ich było w ostatnim czasie. Póki co w klubie wszystko idzie ku lepszemu i trzeba mieć nadzieję, że w przyszłości Górnik stanie się prawdziwą, sportową wizytówką miasta, nie tylko w opinii kibiców, ale także i miejskich włodarzy.

Dziękujemy za rozmowę.