Nie ma co ukrywać, ale nasi piłkarze na derbach zagrali bardzo słabiutko. Trzeba uczciwie przyznać, że nie stworzyliśmy sobie nawet chyba żadnej dogodnej sytuacji podbramkowej. Z drugiej strony, KKS Włókniarz „naszpikowany” gwiazdami byłej Calisii też nie pokazał nic godnego uwagi. Pierwsza bramka z kontrowersyjnego karnego ustawiła mecz.
W pierwszej połowie oby dwie drużyny raczej neutralizowały swoje ataki. Trudno było wskazać, kto ma przewagę, bo cała gra toczyła się w zasadzie w środku pola. Od czasu do czasu nieudolne ataki przeprowadzali gospodarze, ale wszystko wyglądało to raczej mizernie. W 22 minucie sędzia dopatrzył się ręki Frydrycha w polu karnym i podyktował jedenastkę dla Kalisza, którą na bramkę zamienił chytry Lis. Komentator stadionowy chyba spuścił się w spodnie z radości. W pierwszych 45 minutach biało-niebiescy nie zagrozili nawet bramce Kalisza.
W drugiej połowie gra na boisku się praktycznie nie zmieniła i nadal przypominała podwórkową wichurę niż spotkanie dwóch wysoko ulokowanych w tabeli drużyn. W 76 minucie stały fragment gry znowu wykorzystali Kaliszanie, bramkę główką strzelił znowu chytry Lis i było pewne, że derby nie zakończą się szczęśliwie dla naszej drużyny. W tej części spotkania, biało-niebiescy również nie zagrozili w żaden znaczący sposób bramce gospodarzy i ostatecznie wynik 0-2 utrzymał się do końca meczu.
Ogólnie był to raczej typowy mecz na zero, bramka z problematycznego karnego ustawiła całe spotkanie. Gospodarze trenowani przez Krzysztofa Pawlaka (byłego selekcjonera narodowego) nie pokazali nic szczególnego, nasze asy grały trochę jak ze związanymi nogami i ogólnie całe spotkanie było bardzo nudne. Po tej porażce Górnika spadł w ligowej tabeli z 5 na 7 miejsce.
Za tydzień gramy u siebie ze Słupcą i tym razem musimy wygrać, nie ma innej opcji!
fot. Fakty Kaliskie