Czwartej porażki doznali wczoraj piłkarze Górnika Konin. Na własnym boisku przegrali w żenującym stylu 0-3 z Bałtykiem Gdynia.
Faworytem niedzielnego spotkania był oczywiście Bałtyk. Doświadczona na trzecioligowych boiskach drużyna znad morza zajmowała trzecią lokatę w ligowej tabeli i przed spotkaniem w Koninie miała na swoim koncie 10 punktów, podczas gdy Górnik raptem tylko 4. Ci, którzy mimo wszystko liczyli, że Górnicy sprawią jakąkolwiek niespodziankę, zostali brutalnie i szybko sprowadzeni na ziemię.
Biało-niebiescy zagrali po raz kolejny beznadziejny mecz. Trzeba to jasno powiedzieć, że z taką grą to nie mamy czego szukać w tej lidze. Obrona gubiła się co chwilę z kryciem, pomoc była tak nieudolna, że ciężko cokolwiek napisać, a o ataku w ogóle lepiej nawet nie wspominać, bo po prostu nie istniał. Brakowało po raz kolejny pomysłu na grę, w oczy rzucały się niedokładne lub trudne do opanowania zagrania, niezrozumienie, schematyczność, „ociężałość” w konstruowaniu akcji i pewnie długo można byłoby tak wymieniać. I żadnym usprawiedliwieniem nie może tu być nawet upał 30*C, bo warunki na boisku były jednakowe dla oby dwóch drużyn. Bałtyk zagrał bardzo mądrze, nie porywał się do grania jakiejś wielkiej piłki, a skutecznie punktował gospodarzy. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale albo w bramce u nas dobrze interweniował Keczup (Kołodziejczak), albo mieliśmy trochę szczęścia, jak choćby w sytuacji, gdy piłka odbiła się od dwóch słupków i dzięki Bogu nie wpadła do bramki. Dopełnieniem obrazu nędzy i rozpaczy był rzut karny wykonany przez Pianę (Adamczewski), który obronił bramkarz Kadłubów.
Damian Augustyniak po meczu w Bydgoszczy dokonał paru zmian w wyjściowej jedenastce i tak mecz z Bałtykiem na ławce rezerwowych zaczęli właśnie Adamczewski, Krzyżanowski, Majewski oraz Augustyniak. Ich zmiennicy nie wykorzystali raczej swojej szansy i wypadli bardzo słabo, jak cała drużyna zresztą. Bezpieczna lokata w tabeli ucieka nam w zastraszającym tempie, a za tydzień gramy jeszcze z liderem, na dodatek na wyjeździe. Jeśli się nic nie zmieni w postawie zawodników i grze całej drużyny… lepiej w ogóle nawet o tym nie myśleć.