Do Chwaszczyna nie było zorganizowanego wyjazdu zbiorowego. Wpływ na to miało wiele czynników, z których najważniejszy był chyba taki, że od samego początku wyjazd ten nie cieszył się szczególną popularnością w naszych szeregach. Ranga przeciwnika, kolejna spora odległość do pokonania czy ostatnie kiepskie wyniki naszej drużyny spowodowały, że wyjazd po prostu odpuściliśmy. Słabe to wytłumaczenie i nie ma co z tym nawet dyskutować. Co prawda do obiegu trafiła informacja, że jedziemy autokarem, ale miała ona „posłużyć” przede wszystkim dla konińskich stróżów prawa, co by się nie nudzili w sobotę i szukali nas znowu na trasie przejazdu.
Mecz w Chwaszczynie był ważny z piłkarskiego punktu widzenia, bowiem graliśmy z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Nasi grajkowie nie stanęli jednak na wysokości zadania i przegrali po bardzo słabym w ich wykonaniu meczu 0-1. Ale jak się nie strzela nawet karnych, nie ma co marzyć o dobrych wynikach. Nasza sytuacja w tabeli skomplikowała się jeszcze bardziej…
Do Chwaszczyna dotarła tylko delegacja 3 naszych fanów, którzy wybrali się tam na własną rękę. Z racji „bliskości” do Bałtyku, nasi fani urozmaicili sobie wyjazd korzystając również z uroków plaży i kąpieli morskiej w Trójmieście. O Chwaszczynie nie ma nawet co pisać, bo to niewielka miejscowość z ok. 2500 mieszkańców, garstką widzów i w ogóle ze stadionem na poziomie A-klasy. Tym większy chyba tylko wstyd dla naszych piłkarzy, że z takiego meczu nie przywieźli nawet punktu.