«

»

Relacja z meczu z Jarotą na Podwalu

Od strony piłkarskiej mecz z Jarotą miał być dla nas kolejnym z cyklu o „być albo nie być” w III lidze, oczywiście w przyszłym sezonie. Przy dotychczasowym ułożeniu drużyn w lidze wyżej, nasza 4 lokata od końca tabeli na 5 kolejek przed końcem sezonu, oznaczała nic innego jak miejsce spadkowe. Piłkarze musieli więc wygrać, by zmienić swoje położenie. Niestety po raz kolejny zagrali ogólnie bardzo słabo, a w pierwszej połowie to już w ogóle był dramat.

Dramatem można było też szczerze określić naszą liczbą na sektorze. O ile nasze liczby u siebie raczej nigdy nie powalały na kolana, tak frekwencję na meczu z Jarotą należy nazwać po prostu porażką. Na sektorze pojawiło się ok. 50, w porywach może do 60 kibiców Górnika z 1 flagą na płocie. Można zrozumieć, że pewnie wiele osób stęskniło się za słoneczną pogodą, a sobotni doping w upale nie należał raczej do przyjemności, jednakże już sama zapowiedź przyjazdu kibiców gości powinna być dla wszystkich argumentem nie do odrzucenia. A jak widać, jednak nie była…

GGórnik Konin - Jarota Jarocin (sezon 2016/17)

Gości pojawili się na Podwalu w 31 osób, na płocie zawiesili 2 flagi, w tym po jednej Jaroty i Czarnegolasu. W pierwszej połowie zaprezentowali płachtę z napisem JKS oraz flagi na kijach wraz z odpalonymi stroboskopami. Dopingowali swój zespół przez większość spotkania. W przerwie podrzuciliśmy im wodę na sektor, bo organizacyjna bieda w naszym klubie sprowadza się nawet do tego, że w upalny dzień na stadionie nie ma żadnego cateringu z wodopojem.

Z naszej strony doping tylko w zasadzie w pierwszej połowie. W drugiej odpuściliśmy, gdy piłkarze grając totalny piach dostali drugą bramkę. Później całe szczęście się chyba w końcu przebudzili, czego efektem były 2 bramki  dla nas i wyrównanie na 2-2. Spotkanie powinniśmy ostatecznie nawet wygrać, bowiem w jednej z ostatnich akcji nasz zawodnik minął bramkarza i miał przed sobą pustą bramkę. Jebnął mocno jak dzik w sosnę, tylko że ponad bramką. Jak się takich okazji nie wykorzystuje, to nie może być mowy o wygranej. Podsumowując, z naszej strony dramat na boisku i na trybunach.

GGórnik Konin - Jarota Jarocin (sezon 2016/17)

fot. FotoMałpa