«

»

Wstyd i kompromitacja w Gdyni. Kolejna porażka

Takiego blamażu w wykonaniu Biało-Niebieskich na boisku nie widzieliśmy chyba nigdy. O ile pewnie nawet optymiści w najlepszym wariancie nie zakładali niespodzianki w meczu Górnika z Bałtykiem, o tyle chyba nikt też nie przypuszczał, że nasi piłkarze zaliczą tak kompromitujący występ. Bo sobotniej porażki w Gdyni 0-6 nie można inaczej nazwać jak totalną kompromitacją zawodników i ogromnym wstydem w ponad 60-letniej historii klubu z Dmowskiego.

Do przerwy przegrywaliśmy „raptem tylko” jedną bramką, choć wcale to nie oznaczało braku zastrzeżeń do konińskiej defensywy. Pierwsze trafienie Bałtyku wyglądało bowiem tak, jakby konińscy obrońcy nie do końca chyba wiedzieli, że grają w ogóle ligowy mecz. Prawdziwa katastrofa miała miejsce dopiero w II części spotkania, w której nasi piłkarze grali… w przewadze jednego zawodnika. Czerwoną kartką w pierwszej połowie ukarany został bowiem jeden z gospodarzy. Gdy wydawało się, że takie osłabienie Bałtyku może być szansą dla Górnika, rzeczywistość okazała się zupełnie odwrotna. To gospodarze (mimo kadrowego osłabienia) wykorzystali momentami wręcz tragiczne reakcje obrony i „firanową” nieporadność bramkarza z Konina, dokładając nam jeszcze 5 bramek. Skończyło się upokorzeniem, który po 90 minutach wskazywał na tablicy wynik 0-6. Na pewno w historii futbolu niejednokrotnie były spotkania, w których drużyna grająca w osłabieniu wygrywała mecz, co więcej może nawet strzelała dodatkowe bramki. Ale czy ktokolwiek i kiedykolwiek słyszał, aby w meczu drużyn z tego samego poziomu rozgrywek, drużyna grająca w osłabieniu strzeliła w ciągu 45 minut aż 5 bramek?

Przy takim wyniku ciężko przejść obok do porządku dziennego. Bo ten wynik to na pewno nie „wypadek przy pracy” albo „słabszy dzień”. To też nie kwestia umiejętności piłkarzy ani poziomu jakości ich gry. Czego zabrakło w sobotę Biało-Niebieskim? Motywacji? Silnej psychiki? Waleczności? Takiego Górnika wkrótce nikt nie będzie chciał nawet oglądać. Nawet resztka tych widzów, którzy przychodzą jeszcze na Podwale, mimo iż w 9 spotkaniach zdobyliśmy tylko 1 punkt. A widoków na lepszą przyszłość raczej nie widać i nie zanosi się na to, by cokolwiek miało się zmienić.