Miłą niespodziankę przygotowali dla nas dzisiaj Górnikowcy. W meczu 1/4 ćwierćfinału konińskiego PP ograli III-ligowy Sokół Kleczew 2-1. Tym samym, licząc mecze w pucharze i w lidze, była to 10 z rzędu wygrana Biało-Niebieskich w obecnym sezonie!
Pisząc o tym meczu należałoby zacząć od samej organizacji. W związku z tym, że Górnik w najbliższą sobotę gra ważny mecz z Obrą Kościan, konińscy działacze poprosili o przeniesienie pucharowego spotkania na inny, późniejszy termin. Nie zgodził się na to prezes Sokoła, miejscowy „wodzirej” kleczewskiego futbolu, który jak wiadomo jest także wiceprezesem tego dziadowskiego, konińskiego OZPNu. Zaproponował jednak, że mecz może się odbyć we wtorek, a nie w środę, co było mało pocieszające, wziąwszy pod uwagę, że Górnik w tym sezonie stawia przede wszystkim na ligę a w perspektywie mamy ważny, jak nie nawet najważniejszy mecz w rundzie. Standardowo dało się usłyszeć, że Sokół w meczu z konińskim IV ligowcem da pograć zmiennikom, juniorom i chuj wie komu tam jeszcze, co oczywiście okazało się zwykłym blefem. Kleczewianie wystawili najsilniejszy skład. Takie krzywe numery w Kleczewie to już norma, więc chyba się nikt na nie w Koninie już nie nabiera.
Górnicy w meczu z wyżej notowanym rywalem pokazali przede wszystkim charakter, ambicję i walkę do końca. Co było do przewidzenia, więcej z gry mieli Kleczewianie, którzy grali swoim najmocniejszym składem. Górnik wystąpił po raz kolejny w przemeblowanym składzie, a trener Augustyniak podobnie jak w meczu z Grzegorzewem, dał pograć zawodnikom, którzy występowali rzadziej oraz juniorom. Konińska drużyna wyszła na prowadzenie po bramce Roja, ale jeszcze przed przerwą wyrównał kleczewski murzaj i po 45 minutach było 1-1. W drugiej połowie również więcej szans na strzelenie goli mieli goście, ale w bramce wzorowo spisywał się Łukasz Jaskulski. W 73 minucie na prowadzenie wyszli jednak ponownie Górnicy, a idealne podanie od Pawła Błaszczaka, w sytuacji sam na sam wykorzystał Pianka. Było 2-1 i pachniało małą niespodzianką. W 88 minucie sędzia podyktował karnego dla Sokoła. Całe szczęście, to był dzień Jaskiego. Koniński bramkarz wybronił strzał zawodnika gości i tym samym został bohaterem meczu! Kilka minut później, ekstraklasowy (i to dosłownie) sędzia zakończył spotkanie, a Górnicy mogli świętować upragnione zwycięstwo.
Jednym słowem, Górnik utarł nosa Sokołowi i całej kleczewskiej świcie. A do tego uczynił to zespołem jakby nie patrzeć z juniorami jeszcze w składzie. Teraz w półfinale czeka nas spotkanie ze zwycięzcą meczu SKP Słupca – Olimpia Koło.
O kibicach nie ma nawet co pisać, kryzys na Dmowskiego trwa dalej.