«

»

Września pokonana, Górnik wciąż liderem!

Dzisiejszy mecz na szczycie naszej ligowej grupy z Victorią Września zakończył się zwycięstwem Górnika 2-1 ! Tym samym Górnik pozostał liderem naszej grupy IV ligi. Na drugie miejsce awansowała Obra Kościan, która pokonała Rawię Rawicz również 2-1 (znowu rozstrzygając losy spotkania w końcówce meczu). Z gry o awans wyeliminowała została już Victoria Września, która po dzisiejszej porażce ma już 4 punkty straty do miejsca premiowanego barażami. A do końca sezonu została tylko jedna kolejka.

Dzisiejsze spotkanie było dość wyrównane. W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiała Września, w drugiej połowie to z kolei Górnik miał wyraźną przewagę, którą udokumentowało kilka groźnych sytuacji pod bramką gości. Biało-Niebiescy zdobyli prowadzenie po rzucie karnym, którego pewnie wykorzystał Krystian Robak. Września wyrównała po kiksie konińskiego golkipera i do przerwy był remis. W pierwszych 45 minutach, Górnik wyglądał na nieco stremowanego, ale widać było pełną koncentrację zawodników, by nie stracić przypadkiem „niespodziewanej” bramki jak w meczu np. z Obrą czy Ślesinem. Września miała w zasadzie trzy groźne sytuacje. Po jednej z nich, piłkę z linii bramkowej wybił nasz obrońca, po drugiej dostali karnego (przestrzelili), w trzeciej z kolei refleksem wykazał się Jaskulski. Górnik miał mniej lub bardziej widowiskowe akcje podbramkowe w tej części spotkania, ale raczej nic godnego zapamiętania (za wyjątkiem karnego).

Po przerwie role się odwróciły. Na 2-1 podwyższył niezawodny Maciej Adamczewski, strzelając gola z główki po całkiem składnej akcji konińskiej drużyny. W tej części gry mieliśmy jeszcze kilka bardzo dobrych sytuacji. Victoria ograniczała się z kolei do kopania dalekich piłek na swoich rosłych zawodników z przodu, ale nic z tego konstruktywnego nie wynikało. Biało-Niebiescy mieli co najmniej 4 strzały, które powinny zakończyć się golami. Po jednym z nich piłka przekroczyła nawet linię bramkową Wrześni, ale sędzia gola nie uznał.

Poziom sędziowania oczywiście był dostosowany do poziomu tej buraczanej ligi. Najpierw gwizdek z Poznania podyktował z dupy karnego dla Wrześni. Zawodnik Victorii oddał strzał obroniony przez Jaskiego, po czym wpadł na konińskiego bramkarza. Boczny był spóźniony o jakieś 4-5 metrów, więc chyba nawet nie mógł widzieć całej sytuacji. Wyszło i tak sprawiedliwie, bo snajper Victorii nie trafił w ogóle w bramkę. Co do bocznych, to oboje nie nadążali za akcjami na skrzydłach, co było widoczne szczególnie z wysokości naszego sektora, kiedy co najmniej parę razy Wrześnianie znajdowali się na spalonym przy dośrodkowywaniach ich zespołu. W 73 minucie na 3-1 trafił Mateusz Augustyniak, ale po wybiciu piłki zza linii bramkowej przez Wrześnię, sędzia gola nie uznał. Boczny znów był w tyle. Podobno arbiter po obejrzeniu po meczu powtórki z transmisji video, przeprosił Górnika. Tylko jakby spotkanie zakończyło się remisem, w dupę mógłby sobie wsadzić takie przeprosiny. Na takie spotkania WZPN wysyła takich cieniasów.

Podsumowując, Górnik – Wrześni 2-1! Za tydzień jedziemy po MISTRZOSTWO do Ostrzeszowa!