Wczoraj Górnik Konin awansował do ćwierćfinału regionalnego Pucharu Polski na szczeblu KOZPN. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że nasze asy męczyły się przez całe spotkanie z Orłem Grzegorzew, zespołem z dołu tabeli konińskiej okręgówki. Co prawda, trener Augustyniak dał pograć rezerwowym i juniorom, ale na 3 minuty przed końcem regulaminowych 90 minut, w Grzegorzewie pachniało wstydliwą sensacją, bowiem miejscowi wygrywali i to 2-0! Ostatecznie w przeciągu minuty Biało-Niebiescy strzelili 2 bramki (w 87 i 88 minucie), a w doliczonym czasie gry zapewnili sobie zwycięskie trafienie. Cały mecz można jednak podsumować jako dno i dwa metry mułu, nazywając zwyczajnie rzecz po imieniu.
Z niedowierzaniem obserwowali to spotkanie fani obu drużyn. Niektórzy nawet pomyśleli, że Górnik celowo odpuszcza mecz w pucharze. Wszak patrząc na obecne wyniki w III lidze, zapowiada się ciężka walka o utrzymanie, a mecze pucharowe w środku tygodnia z zespołami, które spinają się na drużynę „z wielkiego miasta” tylko osłabiają fizycznie zespół. Prestiż tych rozgrywek jest tak naprawdę chuja warty, za wyjątkiem tego, że można trafić kibicowsko lub sportowo ciekawego rywala. Ale i do tego długa droga, bowiem najpierw trzeba wykosić drużyny z reszty regionów w Wielkopolsce, a i tak pewności, że się trafi kogoś ciekawego, nigdy nie ma. Nie musimy zresztą przypominać, jak to się skończyło w zeszłym roku, gdzie walczący o awans Górnik pojechał głęboko rezerwowym składem do Kalisza na mecz bez udziału kibiców przyjezdnych. Jedynym pozytywnym aspektem pucharu może być tylko trening młodzieży i ogrywanie się rezerwowych.
Nie było organizowanego wyjazdu do Grzegorzewa. Na miejscu pojawiło się jednak 15 osób od nas na własną rękę.