Pierwszy mecz po przerwie zimowej wypadł nam w Kleczewie. Kolejne, sportowe derby naszego regionu raczej nie wywoływały już takich emocji, jak to bywało wcześniej. Spotkań z lokalnymi „potęgami” piłkarskimi typu Kleczew, Ślesin czy Września było w ostatnim czasie na tyle dużo, że kolejne po prostu nie robiło już takiego wrażenia jak poprzednie.
W naszych szeregach również dało się odczuć, że wyjazdy do pobliskiego Kleczewa, mimo sportowych animozji naszego klubu z Sokołem, po prostu się chyba trochę przejadły. Nie zmieniało to jednak faktu, że najwierniejsi nie zamierzali odpuścić tego spotkania, a głośny doping był tego dnia naszym obowiązkiem.
Do Kleczewa najliczniejsza grupa wybrała się wynajętym autobusem MZK, plus do tego spore grono z racji bliskości wyjazdu wybrało się tam na własną rękę. Całe szczęście tym razem nie było żadnych cyrków z biletami, ochroną czy zamykaniem połowy miejscowości na nasz przyjazd. Miejscowi nie robili też problemów z wejściem, a my bez biletów mogliśmy zająć miejsce na końcu trybuny miejscowych, zamiast niewygodnej klatki. To jednak miało też swoje złe strony, bo niestety nie całe towarzystwo od nas wiedziało, gdzie powinno zająć właściwe miejsce i sporo osób zamiast młyna wybrało wygodne krzesełka pod krytą trybunką Sokoła.
W związku z tym, ciężko było oszacować naszą liczbę. Orientacyjnie można przyjąć, że do Kleczewa dotarło ok. 130 osób z Konina, chociaż dopingiem na stałe zajęła się nieco mniejsza grupa, która zajęła wspomniane już miejsce na końcu trybuny. Po bramce dla Górnika dającej nam prowadzenie, można było jednak odnieść wrażenie, że z gola oprócz naszej grupy cieszyło się również pół zadaszonej trybuny.
Na płocie tego dnia pojawił się napis „Górnik Konin aż do śmierci” z podwieszaną czachą po środku. Do tego odpalone zostały czarne świece dymne oraz stroboskopy, ale całość raczej nie dała spektakularnego efektu. W drugiej połowie pojawiły się również białe i niebieskie machajki, do których odpalone zostały 2 race. Doping praktycznie przez całe spotkanie, chociaż wokalnie chyba jeszcze nie wszyscy przebudzili się z zimowego snu.
Na meczu zawisła również flaga poświęcona zmarłemu w grudniu fanatykowi Górnika – śp. Kijołowi. Rodzice śp. Krystiana zresztą również przyjechali specjalnie na ten mecz. Górnik ograł lidera tabeli 1-0 i po końcowym gwizdku razem z piłkarzami mogliśmy zaśpiewać, czyje są sportowe derby w naszym regionie. Gromkie sto lat odśpiewane zostało także jednemu z naszych zawodników, który akurat w ten dzień obchodził swoje urodziny.
Jeśli chodzi o miejscowych kibiców to tym razem nie było wielkiego ścisku na trybunie, a o żadnej formie dopingu dla Sokoła nie mogło być w ogóle mowy. Nasz powrót podobnie jak i przyjazd autobusu w asyście mundurowych.
FOTO MAŁPA, więcej w galerii oraz na FB!