Remisem 1-1 zakończyły się kolejne, piłkarskie derby regionu konińskiego. W sobotę Górnik Konin mierzył się w Kleczewie z miejscowym Sokołem. Niestety tym razem nie było nam dane cieszyć się ze zwycięstwa. Po 5 kolejkach ligowych biało-niebiescy nadal pozostają bez wygranej.
Faworytem spotkania był co prawda wyżej notowany Sokół, ale w ostatnich kilku spotkaniach ligowych i pucharowych, to właśnie nasz Górnik był zwycięski w pojedynkach między sobą. Z pewnością i tym razem konińscy kibice liczyli na niespodziankę, ale ostatecznie obie drużyny musiały zadowolić się podziałem punktów. Ogólnie należy pochwalić naszych zawodników, bo zagrali dobre spotkanie. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać te zawody, ale ostatecznie remis należy uznać za sprawiedliwy wynik. Nasi piłkarze po raz kolejny udowodnili, że mogą stawić czoła nawet najlepszym drużynom i czas teraz na to, by powtórzyli to w sobotę w meczu z Bałtykiem.
Od strony kibicowskiej, do Kleczewa jechaliśmy już chyba 8 raz w historii, więc co niektórzy z pewnością mogli być już znudzeni kolejną wycieczką w te rejony. Również tym razem nie zajmowaliśmy klatki, a zwyczajny sektor znajdujący się tuż obok niej. A na nim przewinęło się spokojnie ok. 100 kibiców Górnika, nie licząc wielu pikników z Konina, którzy wtopili się w trybunę dla miejscowych. W tej liczbie należy wspomnieć o 5 chłopakach z Sompolna (dzięki!). Dojazd autokarem oraz autami. Na wyróżnienie zasługiwało 4 kibiców Górnika, którzy dotarli do Kleczewa prosto z Danii, a dokładniej z Kopenhagi, gdzie dzień wcześniej obecni byli na meczu reprezentacji Polski. W ten sposób flaga Konin w barwach narodowych w piątek wisiała na stadionie w Kopenhadze, a w sobotę już w Kleczewie. Oprócz niej, na płocie pojawiły się jeszcze dwie fany, Górnik Konin z czachą i Gosławice. Doping dla biało-niebieskich rozbrzmiewał przez większą część meczu, oberwało się wokalnie boiskowym przerzutom z Kleczewa oraz nowemu, miejscowemu prezesowi, który kontynuuje starą, dziadowską politykę w tym klubie. Można było przypuszczać, że to dzięki niemu mieliśmy potem milicyjną kamerę skierowaną niby z ukrycia na nasz sektor. Warto jeszcze wspomnieć, że w drugiej połowie na naszym sektorze odpalone zostały małe świecidełka. Powrót spokojny i to byłoby na tyle z tego dnia.
Fot. Duni / Lm.pl