«

»

Czy prezydent Nowicki wykiwał Górnika w kwestii dotacji?

Dotacje miejskie na sport w roku 2018 zostały przyznane. Po raz kolejny jednym z najbardziej poszkodowanych został nasz Górnik. Jak to możliwe, że największy i najpopularniejszy klub sportowy w regionie jako jedyny z trzech największych beneficjentów został znowu okrojony ze wsparcia miasta?

Przypomnijmy, jeszcze niedawno nasz prezes w świątecznym wywiadzie zapowiadał, iż ma zapewnienie prezydenta Nowickiego, że wysokość dotacji dla Górnika na rok 2018 nie zmieni się w stosunku do poprzedniego. A jednak prezydent Nowicki nie dotrzymał słowa?

Tradycyjnie największą kasę z podatków mieszkańców otrzymał Medyk. To było pewne jak podatki w banku i bezrobocie w naszym mieście, dzieje się tak od lat. Oczywiście nikogo tam w urzędzie nie obchodzi, że Medykiem mało kto się w Koninie interesuje, że na mecz, na którym świętują mistrza Polski przyjdzie w porywach może kilkadziesiąt osób w tym większość to rodzina zawodniczek, że na rzekomo kobiecy szlagier z jakimś tam mistrzem Francji czy Włoch trzeba przywozić dzieciaków ze szkoły na trybuny, itp. Nie inaczej jest z szermierką, która w Koninie od lat dostaje olbrzymie pieniądze z miasta z łatką „czerwonej wioski” (jak to zupełnie bez wstydu określił nawet jeden z działaczy SLD). W kontekście szermierki, słowo „czerwona” pasuje tu chyba idealnie (patrząc choćby na herb, sic!). Wystarczy powiedzieć, że podobnie jak w przypadku Medyka, jest to dyscyplina niszowa na siłę pompowana kasą z budżetu miasta, jednak z tą różnicą, że przeczytać o niej można tylko wtedy, gdy któryś z trenerów lub rodziców sam podeśle informacje do lokalnych mediów.

Jak to zatem możliwe, że takie niszowe kluby dostają największe wsparcie z budżetu miejskiego od wielu lat? To podobno zasługa niejakiego regulaminu, stworzonego przez jednego z emerytów z urzędu miasta, napisanego ewidentnie chyba tylko w taki sposób, by promować finansowo dwa wyżej wspomniane kluby. Nie trzeba mieć wielkich znajomości w środowisku sportowym, by usłyszeć popularną na mieście opinię, że od lat w Koninie kasę na sport daje się w pierwszej kolejności „swoim” i tak ma zostać, czy się to komuś podoba czy nie. Przedstawiciele naszego stowarzyszenia narobili już kiedyś o to hałasu, prezydent ich wysłuchał, były dyskusje,  tradycyjne obiecanki cacanki, a archaiczny regulamin dotacji jak trwał tak trwa do dziś niczym niezniszczalny relikt PRLu. Nie pierwszy i nie ostatni w Koninie.

Medyk i szermierka dostały tyle samo kasy co rok temu (kolejno 601 tys. i 483 tys. zł). Górnikowi zostało zabrane 9%, czyli dokładnie ponad 46 tys. złotych. Zamiast zapowiadanych 496 tys., klub dostał 450 tys. To spora różnica, która już teraz kładzie cień na ambitne plany walki o utrzymanie klubu w III lidze. Ale jednak to nie największy hit w tym rozdaniu miejskiej kasy. Największym wygranym miejskich dotacji okazało się … Oranje Konin. Ten twór otrzymał prawie 30% więcej niż rok temu. Dokładnie z miasta do teoretycznie prywatnej organizacji powędruje 90 tys. złotych! Nie byłoby może w tym nic szokującego, gdyby nie to, że za udział w treningach dzieci i młodzieży organizacja ta pobiera podobno niemałe (!!!) opłaty miesięczne! Samoczynnie nasuwa się logiczny wniosek, że zwyczajnie jest to twór zarobkowy, który mimo spełnienia wszystkich prawnych wymagań dotyczących dotacji, funkcjonuje niczym firma zatrudniająca trenerów i oferująca jakby nie patrzeć odpłatne zajęcia. Nie można powiedzieć, że jej oferta jest dostępna dla wszystkich mieszkańców Konina, bo dzieci bez kasy rodziców na zajęcia po prostu prędzej czy później nie wejdą.  Nie wspominając już o jakiejkolwiek tradycji sportowej czy widokach na przyszłość w takich organizacjach, które przecież nie mają żadnych drużyn seniorskich, a jedyne na co ich prawdopodobnie stać w rywalizacji sportowej to najczęściej udział w turniejach, których sami są organizatorami. W tym kontekście prawie 100 baniek z kasy podatników jest chyba najbardziej skandalicznym posunięciem urzędu. Nie jest to niestety odosobniony przypadek, bowiem jest jeszcze dotacja dla spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, jaką jest również w Koninie prywatna szkółka piłkarska Reissa (albo raczej jej oddział). Tutaj jednak „skromne” 12 tysięcy dla organizacji, która we wniosku dotacyjnym podaje oszałamiającą liczbę „18 zawodników” nie robi przecież żadnego wrażenia.

Żeby było jeszcze lepiej w konińskim sporcie, który kipi wręcz od sportowych sukcesów na skalę przecież całej Polski, zlikwidowane zostaną tzw. godziny mosirowskie. Były one pokryciem kosztów związanych z zatrudnianiem trenerów przez kluby. W to miejsce zwiększone miały być kwoty dotacji, ale oczywiście skończyło się na tradycyjnej kiwce z miasta, do której ostatecznie nikt nie chciał się przyznać. Stracić na tym mają przede wszystkim takie kluby jak właśnie nasz Górnik. Czy coś więcej trzeba dodawać?

Jesienią idą wybory. Czy w Koninie się w końcu coś zmieni? Czy nadal będziemy skazani na niszowe sporty, którymi mało się w tym mieście interesuje? Prezydent Nowicki obciął kasę Górnikowi na rok 2018. Będziemy z pewnością o tym pamiętać i Wam przypominać!