«

»

Biało-Niebiescy trenują. Są nowe twarze

Górnik Konin podobnie jak większość ligowych rywali, powrócił już jakiś czas temu do treningów po świątecznej przerwie. Na pierwszym z nich w Nowym Roku zameldowało się 26 graczy. Do rozpoczęcia rundy wiosennej zostało już mniej niż 2 miesiące. Pierwsze spotkanie ligowe zagramy 10 marca 2018 z KP Starogard na Podwalu.

Zgodnie z tym, co po jesieni zapowiadali wspólnie zarząd i sztab szkoleniowy, rozpoczęły się przetasowania w drużynie. Podziękowano za współpracę 5 zawodnikom, którzy raczej nie wnosili zbyt wiele do gry Górnika w minionej rundzie, a trzymanie ich na siłę nie miało najmniejszego sensu. W ten sposób wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu dostali pomocnicy i obrońcy: Rojewski, Witczak i Wolski, a także napastnik Zieliński, który patrząc po skuteczności z jesieni niestety nie sprawdził się w Koninie. Nie zostało również przedłużone wypożyczenie Andrzejewskiego z Sokoła Kleczew. Trzeba przyznać, że to rozsądne podejście zarządu, lepiej jak ci młodzi zawodnicy będą się mogli dalej rozwijać w innych zespołach (nawet jeśli w niższej lidze), niż mieliby grzać ławkę w Koninie i nie wnosić nic do drużyny. Czasu na rozwijanie czy udoskonalanie swoich umiejętności w tym sezonie już na Podwalu nie będzie, bowiem jak chcemy walczyć o utrzymanie, musimy zwyczajnie punktować w każdym meczu.

Oczywiście wszyscy czekali i nadal czekają na wzmocnienia w Górniku. Jasnym jest, że bez nich będzie niezwykle ciężko walczyć o utrzymanie. Wiadomym jest, że wiosną zobaczymy na pewno 4 nowe twarze, choć biorąc pod uwagę przypadek jednego gracza, to w zasadzie póki co 3. O miejsce w bramce z Keczupem będzie rywalizował rosły Dominik Kąkolewski. Ten dryblas otarł się nawet o pierwszą drużynę Legii Warszawa, choć większość czasu występował w jej rezerwach lub w drużynie juniorów. Obecnemu bramkarzowi Keczupowi z pewnością przyda się taka konkurencja, bo dotychczasowy jego zastępca raczej nią nie był, a pewnie m.in. dlatego sam Keczup jesienią po prostu nie zachwycał.

Na Podwalu ponownie zobaczymy Roberta Jędrasa. To doświadczony i znany w regionie zawodnik, pozyskany przez Górnika w przerwie zimowej z Sokoła Kleczew. W obronie do gry wraca również, a w zasadzie to pojawia się jakby na nowo Michał Marszałek (w poprzednich latach grał m.in. w Elanie Toruń). Teoretycznie wraca, a w praktyce będzie jakby nowym zawodnikiem, bowiem Marszałek zagrał jesienią tylko… w 1 meczu. Nabawił się kontuzji już na inaugurację i potem nie grał przez całą jesień. Jeśli wrócił już w pełni do swoich sił i możliwości, może być niezwykle pomocnym dla naszego zespołu na wiosnę. 

Kontrakt z Górnikiem podpisał także 28-letni pomocnik Taras Jaworsky. Ukrainiec, który wcześniej otarł się nawet o 2 ligę w Polsce, a ostatnio występował w 3-ligowym Pelikanie Łowicz. To środkowy pomocnik, który z pewnością wniesie wiele dobrego do gry zespołu z przodu. Przynajmniej powinien.

Niemal pewnym transferem był także obrońca Jakub Czapliński. Ale ostatecznie mimo chęci tego zawodnika do gry w Koninie, jego klub Jarota Jarocin nie wyraził na to zgody, rzucając podobno zaporową stawkę za transfer. Krążyły też w Koninie plotki o czarnoskórym pomocniku, Josule Balougan, który chyba sam nie wiedział, gdzie chce grać, a jego nazwisko przewijało się w doniesieniach medialnych nawet z dalekiego Kołobrzegu. Ostatecznie pozostał podobno w Sokole Kleczew, a na pewno już nie zobaczymy go w Koninie.

Najważniejszy transfer jednak ciągle przed Górnikiem. Nie ma chyba wątpliwości, że atak to bardzo słaba formacja Górnika jesienią i absolutnie konieczne są tutaj wzmocnienia. Po zakończeniu współpracy z Zielińskim, w kadrze w napadzie pozostali tylko Dawid Przybyszewski i Paweł Błaszczak, którzy jesienią co tu dużo pisać, nie błyszczeli. Potrzeba dwóch rasowych „dzików”, którzy wezmą ciężar gry z przodu na siebie i zaczną w końcu strzelać. Pożyjemy zobaczymy, jest jeszcze trochę czasu na potencjalne rozmowy i transfery.