Wczoraj Górnik Konin zwyciężył po raz drugi w rundzie wiosennej. Na Podwalu pokonał lokalnego rywala, Sokół Kleczew 1-0. Bramkę na wagę złota strzelił piętką w końcówce spotkania nie kto inny, jak niezastąpiony Pawko, czyli Paweł Błaszczak. W końcu, po długim czasie opuściliśmy (przed)ostatnie miejsce w tabeli, a zakładając, że czeka nas doliczenie jeszcze 3 oczek za Gryfino, już w tym momencie jesteśmy praktycznie czwarci od końca i przynajmniej na chwilę opuściliśmy strefę spadkową.
Samo spotkanie było nudne, ale momentami nawet komiczne, gdy patrzyło się na poziom sportowy oby dwóch drużyn na boisku. Górnik zagrał słabo, Kleczew w ogóle nie wyglądał na drużynę z 5 miejsca, ale szczęście finalnie uśmiechnęło się do nas. Powtórzymy się pisząc po raz kolejny, że zwycięzców się nie sądzi, więc nad stylem gry naszych reprezentantów nie będziemy się i tym razem rozwodzić. Najważniejsze są 3 punkty, które były nam potrzebne jak tlen do życia. Nie musimy chyba pisać, jak skomplikowałaby się sytuacja, gdybyśmy np. tylko zremisowali, szczególnie, że przed nami teraz trzy bardzo ciężkie przeprawy: aspirujący do awansu Bałtyk, najbardziej chyba wzmocniony zimą KP Starogard i Środa Wlkp., o której budżecie chodzą przecież legendy.
Jeszcze kilka lat temu, mecze z Sokołem, nazwane piłkarskimi derbami regionu, wzbudzały spore zainteresowanie i w pewien sposób mobilizowały kibicowskie towarzystwo w Koninie. Sokół od lat podkupował naszych zawodników za pieniądze z kopalnianej gminy, a kleczewska gawiedź miała wielką radość, gdy ich zaciężna armia ogrywała „wielkiego” Górnika ze stolicy dawnego Konińskiego. Tylko trybuny były w stanie pokazać coś, czego w Kleczewie nigdy za żadne pieniądze nie będzie – wiara kibiców. Górnik będzie miał kibiców zawsze, niezależnie od tego, czy będzie grał w III czy V lidze, a kleczewskie sukcesy skończą się zapewne wraz z końcem wielkiej, klubowej kasy.
Obecny Sokół już jakiś czas temu przestał być „wielkim” (mniej więcej zaczęło się to wraz z odejściem poprzedniego prezesa), a do tego w większości ostatnich derbów regionu nie potrafił znaleźć recepty na Koninian, mimo zdecydowanie wyższej pozycji w tabeli. Nic więc dziwnego, że kolejny mecz nie ściągnął wczoraj tłumów na Podwale. Od nas przy sektorze grupa ok. 50 kibiców, niestety bez flag i dopingu. W tym samym czasie delegacja kilku fanów Górnika obecna była w Ostrowie Wlkp. na gali MMA, podczas której wspierała jednego z naszych wojowników. Niestety tym razem niejednogłośną decyzją sędziów, nasz reprezentant przegrał na punkty.
Teraz czas na wyjazd do Gdyni! Jedziemy wszyscy na Bałtyk! Szczegóły na FB!