«

»

Relacja z derbów z Kaliszem

Derby z Kaliszem tym razem przypadły 1 maja. Niby dla większości dzień wolny od pracy, to jednak historia w naszym przypadku nie raz już pokazała, że wcale to nie jest  najbardziej dogodny termin dla frekwencji na stadionie. Poza tym, dość częste mecze z cebulami, które nie miały raczej żadnych dodatkowych atrakcji poza festiwalem piosenki wulgarnej, zwyczajnie się już chyba trochę przejadły.

O tym, że w naszym gronie nie było raczej wielkiego ciśnienia na to spotkanie może świadczyć choćby to, że również sama promocja meczu została przez nas ograniczona do minimum. Mobilizacja w tym przypadku to chyba byłoby za dużo powiedziane. Z racji, że standardowo była to impreza masowa podwyższonego ryzyka, w całym mieście zaroiło się od psów, w tym oczywiście również wokół stadionu. Nad głowami kibiców latał również policyjny dron, filmujący z wysokości nas jak i przyjezdnych.

Górnik Konin - KKS Kalisz (sezon 2017/18)

Nasz sektor tego dnia liczył w najlepszym momencie ok. 250 osób, w tym wsparli nas Ostrovia Ostrów (13 osób), Włocłavia Włocławek (4 osoby) i chłopaki z Sompolna (19 osób). Na płocie zawisły 4 flagi, w tym jedna Ostrovii i jedna Sompolna.  Jak na mecz bez specjalnej pompy, wynik chyba nie najgorszy, choć zawsze mogłoby być lepiej. Doping z wykorzystaniem bębna przez praktycznie cały mecz. Sporo bluzgów, ale trudno sobie wyobrazić inaczej derbowy pojedynek. Nie przygotowywaliśmy oprawy na ten mecz, mimo to w drugiej połowie dość spontanicznie postanowiono odpalić „znalezione” świecidełka, do czego wykorzystane zostały starsze machajki i znana już sektorówka.

Goście dotarli na stadion jak zawsze spóźnieni. Mobilizowali się na ten bliski dla nich wyjazd, życząc nam spadku oczywiście do niższej ligi. W sumie określili się na 130 osób i na tyle mniej więcej wyglądali. Tym razem chyba bez (pod)kaliskich FC Widzewa. Na płocie powiesili trans i 3 flagi, w tym co najmniej jedna wyglądała jak z poprzedniej epoki. Goście zaprezentowali płachty materiału, które po złączeniu utworzyły napis Keksa, a z drugiej strony datę 1925. Na powitanie zapytaliśmy ich głośno, gdzie byli, kiedy ich znajomi z Kotwicy liczyli na ich wsparcie w Koninie. My wtedy też „liczyliśmy”na Kalisz, no ale wiadomo jak to jest liczyć na Kalisz.

Górnik Konin - KKS Kalisz (sezon 2017/18)

Na boisku przegraliśmy niestety 0-2. Mimo to po końcowym gwizdku podziękowaliśmy naszym graczom za walkę. Podsumowując, za wyjątkiem humorystycznych akcentów niektórych „pozdrowień” w stronę sektora gości, ogólnie nudne derby. Podziękowania dla wszystkich, którzy nas wsparli tego dnia! 

Górnik Konin - KKS Kalisz (sezon 2017/18)