«

»

Relacja z wyjazdu do Kołobrzegu

Na pierwszy wyjazd w sezonie przyszło nam jechać do stolicy niemieckiej geriatrii w Polsce, czyli do Kołobrzegu. Niby fajnie, bo w końcu wakacje i można skoczyć nad morze, to jednak niedzielny termin jak i sama pora meczu (wieczór) nie wszystkim mogły pasować, szczególnie, że na powrocie droga do domu zawsze wydaje się dłuższa. Można się jedynie domyślać, że w szczycie nadmorskiego sezonu smażenia frytek, taki termin meczu był gospodarzom chyba na rękę, w przeciwieństwie oczywiście do przyjezdnych.

Wśród miejscowych kibiców i tym razem zapanowało wielkie podniecenie kolejną wizytą Górnika w Kołobrzegu, a im bliżej meczu tym większy mogliśmy zaobserwować poziom internetowej agresji Kotwicy. Trzeba tu dodać, że w tym aspekcie dobrali się niemal idealnie ze swoimi nowymi (od czasów naszej poprzedniej wizyty) przyjaciółmi z Kalisza. Ich mobilizacje na mecze z nami także ostatnio najczęściej przebiegały pod przewodnim hasłem w stylu „Je… Konin”.

Z Konina wyruszyliśmy w miarę wcześnie, bo w planach mieliśmy również okazyjną wizytę nad Bałtykiem. Mimo drobnego poślizgu czasowego na trasie, udało nam się wjechać po drodze do Ustronia Morskiego, gdzie zostało jeszcze trochę czasu na małe plażowanie, kąpiel w morzu czy rybkę z patelni. Plaża w Kołobrzegu, patrząc choćby na charakter meczu i zebrane oddziały prewencji nie była w tym przypadku raczej możliwa. Morskie atrakcje z pewnością rekompensują w takich przypadkach męczącą podróż ponad 350 km w jedną stronę do celu.

kotwica_ksg1

W Kołobrzegu pojawiło się w sumie 86 przyjezdnych, z czego kilkanaście osób nie wchodziło na obiekt i spod stadionu śledziło przebieg spotkania. W naszej łącznej liczbie było 6 kibiców Ostrovii Ostrów oraz 26 fanów Gwardii Koszalin. Na płocie zawisły 3 nasze flagi (Łańcuchy, HGK i Śp. Kijoł) oraz 1 Ostrovii, a także przez pewien okres trans chłopaków z Koszalina. Jak widać, czas od zakończenia zgody nie miał wpływu na nasze dobre relacje z Gwardią, a tym spotkaniem zostały one na nowo odświeżone. Przyjęliśmy, że forma układu pomiędzy naszymi grupami będzie chyba najbardziej odpowiednim określeniem.

Miejscowi, wspomagani przez Pogoń Szczecin (40 osób wg ich relacji), MKS Karlino (58) i KKS Kalisz (20), uformowali młyn na pewno w ponad 200 osób, z flagami wszystkich tych klubów i 2 transami na płocie. Frekwencja na pewno wyższa niż na ostatnim meczu z nami, ale jak na 4 składy i możliwości samej Pogoni na Pomorzu chyba raczej bez szału. Zresztą parę razy stało się to tematem naszych przyśpiewek jak choćby w przypadku humorystycznego okrzyku „Nie napinaj się dziewczyno, bo pół młyna to Karlino” :)

kotwica_ksg2

Fani Kotwicy reagowali szczególnie nerwowo na pozdrowienia dla Gwardii Koszalin, więc im tego po prostu nie żałowaliśmy. Swoją drogą sami chyba zapomnieli ile to już razy zmieniali swoje „relacje” na Pomorzu (jak choćby te z obecnym na meczu Karlinem), a sam temat zmian ich przynależności do „rodziny Pogoni” stał się niemal legendarny w całej Polsce. Doping z naszej strony na nienajgorszym poziomie, przynajmniej tak wynikało z relacji zakazowiczów pod stadionem. Sporo obustronnej wymiany uprzejmości, ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej. Miejscowi również z dopingiem przez większość meczu. Spodziewaliśmy się jakiejś oprawy, bo podobno zbierali wcześniej kasę do puszki na mecz z nami, jednak niczego z ultraski na tym meczu nie uświadczyliśmy.

kotwica_ksg4

Przejazd jak i powrót w obstawie. Mimo porażki Górnika 0-2, atmosfera w autokarze była całkiem wesoła, jeden z fanów zaliczył nawet tradycyjny chrzest wyjazdowy. W Koninie zameldowaliśmy się po około 18 godzinach podróży, mniej więcej około 4 nad ranem. Kto nie był, niech żałuje! Na koniec podziękowania dla Ostrovii i Gwardii za wsparcie na tym meczu!

Foto Małpa

p.s. póki co nie mamy żadnego lepszego ujęcia sektora gości…