«

»

Górnik bez prezesa i bez trenera. Co dalej?

Fatalna sytuacja w klubie zbiera coraz większe żniwa. Po przegranym meczu z Wilkami Wilczyn do dymisji podał się trener Marcin Muzykiewicz, a w ślad za nim poszedł jego asystent Krzysztof Gadomski oraz kierownik drużyny. Wczoraj oficjalną rezygnację z pełnienia funkcji prezesa złożył również Mateusz Michalski. Dymisje zostały przyjęte przez pozostały jeszcze na stanowisku Zarząd Klubu.

Dorobek trenera Muzykiewicza w obecnym sezonie chyba wszyscy znają. 14 kolejek i 13 porażek – to jakby nie patrzeć, mówi samo za siebie. Chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że należy mu się chwała za taką decyzję, bo dalsze „ciągnięcie” tej drużyny raczej nie dawało żadnej nadziei na poprawę. Oczywiście ocena jego pracy na pewno nie będzie łatwa. Z jednej strony prowadził jedną z najmłodszych (jak nie najmłodszą) drużynę w lidze. Z drugiej strony od początku wiedział na co się pisze i kim przyjdzie mu grać w lidze. Zresztą sam w swoich wypowiedziach wpisywał się w „zarządową” retorykę budowy drużyny opartej na wychowankach piłki z regionu i misji jaką mu w tym procesie powierzono. Doszło nawet do tego, że to go obarczano za brak zgody na wzmocnienia piłkarzami z tzw. armii zaciężnej, którzy mieliby podnieść jakość piłkarską Górnika na boisku. Na naszych stronach już przed startem sezonu nie kryliśmy się z obawami, że zebrana ekipa to niestety za mało na czwarto ligowe wymagania. Widoczne to było doskonale chociażby po meczach sparingowych z niżej notowanymi rywalami, z których większość zakończyła się klęską Biało-Niebieskich. Misja Muzykiewicza i jego rola w budowaniu zespołu złożonego z lokalnych zawodników okazała się zwyczajnie klapą.

Końca dobiegła również prezesura Mateusza Michalskiego. Wczoraj złożył oficjalną rezygnację, którą w wypowiedziach dla lokalnej prasy uargumentował kiepskimi relacjami z miastem, a dokładniej z Prezydentem Korytkowskim. Tajemnicą Poliszynela było to, że Górnik pod prezesurą tej osoby nie cieszył się zbytnim poparciem w ratuszu. Prezesowi z całą pewnością nie można odmówić tego, że bardzo mocno zaangażował się w klub. Trzeba też tu przypomnieć w jakim położeniu znajdował się Górnik, gdy Michalski przejmował w nim stery: nie było praktycznie nikogo chętnego, kto pociągnąłby ten wózek dalej, szczególnie, że chyba nie wszystkie szafy z trupami pozostawały wtedy otwarte. Wkrótce okazało się, że klubowi groziło widmo upadku po przegranym procesie z byłym milicjantem i odszkodowaniem, jakie ten wygrał na drodze rozprawy sądowej. Na pewno samo zarządzanie klubem w takiej atmosferze i w nieprzyjaznym dla piłki męskiej klimacie w samym mieście, nie należało do zadań ani łatwych ani przyjemnych. Z drugiej strony, w środowisku sportowym coraz więcej dało się usłyszeć kontrowersyjnych opinii o samym prezesie. Szczególnie huczało od plotek o jego skonfliktowaniu z byłymi piłkarzami, z kadrą trenerską, o relacjach z włodarzami miasta czy nawet o tym, że zarząd w osobie głównie prezesa zamyka się na nowych ludzi chętnych do pomocy organizacyjnej czy skłonnych „przynieść” potencjalnego sponsora. Na podsumowanie przyjdzie jeszcze na pewno czas, szczególnie, że wiele spraw jest obecnie wyjaśnianych, dlatego też opinię na temat rządów byłego już prezesa pozostawiamy każdemu z osobna, ale radzimy się z nią wstrzymać do czasu wyboru nowych władz klubowych.

Co czeka nas dalej? Pełniącym obowiązki prezesa pozostał jeden z wiceprezesów – Karol Skoczylas. Pozostali członkowie zarządu również pozostali na stanowisku. Wiadomym jest fakt, że wkrótce czeka nas kolejne Walne Zebranie Członków Klubu i wybór nowych władz klubowych. Ponadto wkrótce do wiadomości ma zostać podane nazwisko nowego szkoleniowca Biało-Niebieskich. Sytuacja organizacyjno-finansowa jest fatalna, ale nie beznadziejna. Pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce cały kryzys uda się zażegnać, ale na pewno nasz klub czeka teraz niełatwa przyszłość.